Wigilia

Wigilia to jeszcze nie Święta!

Wigilia to przeddzień. I określenie to można odnieść do różnych wydarzeń, jednak nam kojarzy się z wielkim świętem, jakim jest Boże Narodzenie. Dlatego też Wigilia jest niemal jednoznaczna z wieczerzą wigilijną i początkiem Świąt Bożego Narodzenia.

Zresztą – słusznie! Czytajmy: „Wigilia (z łac. vigilia = „czuwanie”, „straż”; vigilare = „czuwać”) – w tradycji chrześcijańskiej rozpoczęcie obchodów świątecznych wieczorem dnia poprzedzającego. Taki sposób świętowania osadzony jest ściśle w żydowskiej rachubie czasu, w której początkiem doby jest zmierzch.”

Zatem Wigilia to jeszcze nie Święta.

A skoro tak, to teraz jeszcze mogę – żeby nie było po czasie, za późno – życzyć wszystkim drogim i kochanym, znanym i nieznanym – pogodnych, spokojnych Świąt, radości i ciepła, a także spełnienia życzeń… w postaci wymarzonych prezentów pod choinką!!!

A choinka niechaj będzie taka magiczna, cudowna, szalona, bo przyozdobiona we wszystkie ozdóbki, świecidełka, łańcuchy, bombki i wszelakie inne cudeńka, jakie tylko można sobie wyśnić i na choince zawiesić! 🙂 To ma być taka choinka jak ta zdjęciach, jak choinka Ani. Jej drzewko, tak pięknie ustrojone, przypomina mi choinki z mojego dzieciństwa. A może z Waszego też? Może z Twojego też?

Pozdrawiam Was, pozdrawiam Ciebie – bardzo, bardzo świątecznie!!! 🙂 🙂 🙂

Barbarzyństwo

Barbarzyństwem nazwałam to, co zobaczyłam na regale jakiegoś sklepu. To były pomalowane, może posprejowane na złoto i srebrno rojniki. Kto wymyślił coś takiego? Było to nieco po świętach Bożego Narodzenia, więc miało być świątecznie, ale wyszło – moim zdaniem – bezmyślnie i nie zawaham się użyć tego słowa – okrutnie!

Na kartce był napis: sukulent świąteczny, ale moja pierwsza myśl, gdy to zobaczyłam było: barbarzyństwa!

Chyba się nie mylę!

Życzenia – nic innego

W taki dzień – to jasne – nic innego, tylko życzenia!

Życzenia, które składamy komuś i te, które od kogoś dostajemy.

I jedne, i drugie są wspaniałe. Bo przypominają nam często osoby, z którymi w codziennych zajęciach i zabieganiach, w tych trybikach codzienności, nie mamy kontaktu, nie spotykamy się z nimi, bo nie ma takiej „potrzeby”, nie myślimy o nich… Tak jakbyśmy o nich zapomnieli… Ale oni są jednak w naszej pamięci, i bardzo często w naszej dobrej pamięci, tylko ta codzienność… no właśnie… ta codzienność…

I tu przychodzą nam z pomocą te święta! Święta Bożego Narodzenia. I przychodzi sms od dawnego znajomego, przychodzi wiadomość na messengera (zwanego przeze mnie messerszmitem:-) ) od niedawno poznanej sympatycznej dziewczyny, albo od koleżanki z dawnych lat, albo kartka pocztowa od kogoś z odległego miasta, kogo się poznało w innym odległym mieście, albo piękne życzenia malarsko ozdobione od kogoś życzliwego, albo jeszcze maile przychodzą – nie tylko od instytucji, co też jest bardzo miłe, ale od wspaniałych osób, z którymi spotykamy się czasem w realu, a czasem, coraz częściej wirtualnie. A czasem jeszcze zawitać może niespodziewany gość z życzeniami w postaci Betlejemskiego Światła Pokoju – to to już jest coś niesamowitego! A mnie się to zdarzyło!….

A do tego mamy jeszcze życzenia „uogólnione” 🙂 . To te, które zamieszczamy na swoich portalach internetowych i te, które znajdujemy na portalach internetowych innych osób. To życzenia skierowane do wielu osób jednocześnie.

Życzmy sobie i przyjmujmy życzenia! Na wszystkie sposoby, szczególnie przed Świętami, choć i po Świętach można, czemu nie?!

Cieszmy się także korzennymi pierniczkami, które ponoć w czas świąteczny smakują inaczej!… W jednej z cukierni zobaczyłam taką choineczkę z pierników. Skojarzyła mi się ze świątecznym piernikowym kebabem, ale nie ujmuje jej to uroku, prawda?

Cieszmy się Świętami, prezentami, życzeniami, światełkami, choinkami i sobą, najbardziej sobą! 🙂

Zbliżają się Święta

A jak zbliżają się Święta – takie przez duże ś – to jest to pora składania życzeń świątecznych. Bo Święta Bożego Narodzenia to jedna z pór magicznych.

Wymyśliłam i wysłałam takie świąteczne życzenia do Hani. Ale teraz wysyłam je do wszystkich, świętujcie te Święta szczęśliwie i radośnie.

Zbliżają się Święta, więc życzę Ci, by były one dla Ciebie i Twoich bliskich spokojne i pogodne, ciepłe i przytulne, obfite – we wszystkie dobre rzeczy i dobre sprawy, dobre myśli i dobre uczynki, ale i dobre …grzeszki – czemu nie!? Wszystkiego dobrego życzę i na Święta i po Świętach, i na Nowy Rok i po Nowym Roku.

A u mnie z lampek kolorowych niby-choineczka na ścianie. Taka…..

Zemsta Mikołaja

W wigilijny poranek, przy przeglądaniu bożonarodzeniowych ozdób, przyplątała się gdzieś z dna pudła figurka Mikołaja z wosku. Mikołaj-świeczka. Stary już był ten Mikołaj, kilka lat, hmm, może nawet kilkanaście, przewijał się wśród różnych stroików, wianuszków świątecznych, aniołków do powieszenia i gwiazd do postawienia.

– Może go zapalimy? Już jest taki stary? –

– Jasne, może już mu wystarczy, już jakiś taki brzydki jest… –

W czasie wigilijnej kolacji na głowie woskowego Mikołaja pojawił się płomyk. Figurka stała obok wazonu z czerwonymi gwiazdami betlejemskimi (sztucznymi), ozdobionymi błyszczącym złotym (sztucznym) łańcuchem. Mikołajek stał na świątecznej serwetce, na wszelki wypadek, bo gdyby wylał się z niego wosk, to wtedy nie poplamiłby świątecznej wyszywanej serwety.

– No, Mikołaju, zaraz łebek ci się spali! –

I rzeczywiście po jakiejś chwili nie miał już główki i odchyliła mu się ręka pod wpływem temperatury i zniknął gdzieś w połowie worek z prezentami. Płomyk na woskowym Mikołaju palił się leniwie, a Mikołaj pomalutku przestawał istnieć. No i w sumie trochę smutno wyglądała ta mikołajkowa figurka z rozgrzaną, płynną parafiną w środku i resztkami czerwonego ubrania z niebieskimi ozdobami na zewnętrznych obrzeżach niknącej w oczach postaci Mikołaja…

Główna część kolacji się skończyła, więc postanowiliśmy zrobić sobie herbaty, kawy i inne trunki, a do tego jeszcze zjeść po kawałku ciasta, przede wszystkim zaś sernika. Bo upiekłam go własnoręcznie i samodzielnie, co nieczęsto mi się zdarza. Zostałam więc w kuchni, zajęta talerzem na ciasto. I nagle słyszę:

– Pali się! –

– ??? –

– Pali się! – i wiem, słyszę, że to wcale nie żarty, to nie żaden kawał, co przez sekundę, ach, przez ułamek sekundy przemknęło mi przez myśl. Rzuciłam nóż i pobiegłam do pokoju. Tego, co zobaczyłam nie spodziewałabym się i nie wymyśliłabym w najśmielszym śnie. Moim oczom ukazało się prawie na środku stołu płonące ognisko z jasnymi, żywo buchającymi płomieniami!!! Wielka okrągła pryzma, jeden wielki stos żywego ognia!!! Jarająca się kupa płomieni!!! Te płomienie wybijały się w górę, miały wysokość chyba z trzydziestu centymetrów! Byłam w szoku! Ogień, ognisko, pożar na środku stołu na środku pokoju! Byłam w szoku! To trwało sekundy.

– Idź po wodę! Idź po wodę! –

Pobiegłam do kuchni, wzięłam jakiś kubek, zaczęłam nalewać do niego wodę.

– Co ty tam tak długo robisz! –

Przybiegłam z powrotem do pokoju, chlusnęłam wodą w kulę ognia raz, drugi. Ogień zgasł, pojawiło się trochę dymu, w sumie nawet niewiele, ale najśmieszniejsze czy najdziwniejsze było to, że na pozostałości po woskowym Mikołaju, na kikucie świeczki nadal palił się, jakby nigdy nic, płomyk! I ten płomyk już po prostu delikatnie zdmuchnęłam…

Byłam oniemiała, byłam w szoku, jak to się mogło stać, i kiedy? Przecież nie było nas w pokoju jakąś nie aż tak znowu długą chwilę, może klika minut. Zaczęłam się domyślać, co się stało. Zapaliły się opary parafiny pod wpływem temperatury, a potem zajęła się od nich papierowa serwetka, a potem jeszcze serweta z materiału, płócienna. Cud, że żadna iskierka nie przeskoczyła na bukiet sztucznych gwiazd betlejemskich, które stały w wazonie tak niedaleko świecy. Nie wiem, czy wtedy wystarczyłby kubek wody…

Szok. Jak niewiele trzeba, by doszło do prawdziwego nieszczęścia. Może, gdybym postawiła mikołajkową świecę na talerzu, a nie na papierowej serwetce, nic by się nie stało? Ale dlaczego się stało? Przecież spływający wosk po świeczce powinien spłynąć na dół, na serwetkę, tam się zatrzymać i zastygnąć, prawda? Tak samo, jak spłynąłby na talerzyk i na nim zastygł. Nie rozumiem. Nie wiem, jak to się stało. Nie wiem, co to było. Może …zemsta Mikołaja.

PS. Dziś w jednym z dzienników telewizyjnych słyszałam, że w czasie tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia zginęło w pożarach pięć osób, a dwadzieścia zostało rannych.

PPS. To nie jest opowiadanie, zmyślona opowieść, ta historia zdarzyła mi się naprawdę, dwa dni temu, podczas Wigilii 2019, a dowodem niech będą zdjęcia mojej „sfajczonej” świątecznej serwetki.

serweta 1

serweta 2

Wesołych Świąt – mimo wszystko

Wesołe Święta już trwają i mam nadzieję, że rzeczywiście takie są, bo też mam nadzieję inną, że życzenia, które wszyscy wszystkim składają sobie przed ich rozpoczęciem – się spełniają. Czyli, że świąteczne wesele w tej chwili trwa.

A dlaczego mimo wszystko? Bo Święta Bożego Narodzenia to duże, ważne życiowe wydarzenie. Oczywiście, jego ważność jest dla różnych osób różna – mimo jednoznacznego, jednowymiarowego słodkiego obrazka propagowanego przez reklamę i mass media. Ta ważność ma też i pozytywny i negatywny wydźwięk, a także różną intensywność w każdej z tych kategorii. Mówię tak, ponieważ niedawno czytałam książkę jakąś z dziedziny socjologiczno-psychologicznej (i bardzo przykro mi, ale nie pamiętam, z której wzięłam ten ranking, co poniżej i co mi się podobał, więc zrobiłam mu zdjęcie trochę krzywe, bo było tych książek kilka), w której znalazłam spis najbardziej stresujących sytuacji w życiu człowieka. Z takimi rankingami spotykałam się już wcześniej, te sytuacje na pierwszych miejscach były podobne, ale nigdy nie była to lista tak obszerna. A tutaj mamy bardzo dużo momentów z naszego życia, które działają na nas tak stresująco. I zobaczcie, że wbrew dość popularnej opinii, że stres powodują tylko sytuacje złe, przykre, tragiczne, widać jak na dłoni, że jest tu wymienionych wiele rzeczy, które można określić jako pozytywne i dobre dla nas, a one są wśród stresorów.

Bo np. zmiana pracy najczęściej albo przeprowadzka najczęściej (celowo podkreślam najczęściej, bo czasem bywa odwrotnie, ale wtedy jest to, kurczę, chyba pech) to wydarzenia, które przynoszą z sobą dobre zmiany. A jednak stresujące są, bez dwóch zdań!

A teraz wracamy do naszych Świąt. One też znalazły się na tej liście. Nie są na czołowych miejscach, ale jednak ileś tam osób je wymieniło. Mogą mieć bowiem Święta różne dla nas znaczenie, mogą budzić w nas zachwyt lub lęk, radość lub złość, być przyczyną wielkiego smutku lub zwykłego zmęczenia, cudownych wspomnień lub normalnego rodzinnego spotkania – jakiekolwiek by nie były – są dla nas, dla naszego organizmu i naszej psychiki, całego naszego systemu psychosomatycznego – stresem!

Dlaczego Bożego Narodzenie jest dla nas cudowne, radosne i piękne, jest jasne. Ale podejrzewam, że niektóre osoby zdziwią się, czytając o tych negatywnych stronach Świąt Bożego Narodzenia, o tym związanym z nimi strachu, złości, smutku, żalu, zmęczeniu. Bo Święta są takie wspaniałe! Ale często ludzie po prostu boją się, że coś się nie uda mimo wielu przygotowań, że będą oceniani przez gości, że coś nie wypali; boją się, czy utrafią w czyjeś gusta z prezentami, a czasem czują żal, żalik mały, że ktoś nie utrafił z prezentem dla nich; lękają się, że ktoś nie przyjedzie na Święta do domu, lub też, że ktoś przyjdzie, choć tak naprawdę wcale go spotkać nie chcemy; czujemy smutek, bo przy świątecznym stole kogoś brakuje, kto jeszcze w ubiegłym roku z nami był, lecz odszedł na zawsze albo jest tysiące kilometrów od domu; a i zwykłe zmęczenie może przybierać różnorakie formy i postacie i odczuwamy je czasem, mimo pięknie ustrojonej choinki i kochanych osób obok. Zdarzają się nam takie drobiazgi, prawda?

Stres - Kopia

Ale i tak Święta są wspaniałe!

Ale i tak życzę wszystkim wesołych Świąt, miłych, spokojnych, pogodnych, i dużo odpoczynku i  słodkiego lenistwa, i pysznego jedzenia, i dużo śmiechu i uśmiechu, i miłości. I miłości – w najszerszym, najobszerniejszym tego słowa znaczeniu.

Idą, idą święta!

 

No i święta… po przygotowaniach będzie trochę odpoczynku.

Życzę więc Wam, moi Drodzy i Kochani, żeby okres tych kilku świątecznych dni odpoczynku tym właśnie był – odpoczynkiem: spokojnym, ciepłym, przytulnym, słodkim, pachnącym choinkowo-piernikowo czasem… Żeby był czasem spędzonym z sobą i ze swoimi Drogimi i Kochanymi… Żeby był czasem z obudzoną jakąś refleksją może, może z modlitwą, może z jakimś planem na czas poświąteczny …  Albo by był czasem niezapomnianych długo cudownych zapachów, smaków i dźwięków… A także czasem kolorowych bajecznych obrazków – choinkowych, ozdóbkowych, lampkowych, aniołkowych, no i prezentowych…

Wesołych Świąt!

Kartki świąteczne

 

Już w ubiegłym tygodniu zaczęły przychodzić pierwsze kartki świąteczne, co uprzytomniło mi, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, że to już niedługo, że już – tuż, tuż. I że pora – najwyższa, najwyższa! – samemu wysyłać kartki świąteczne. Sięgam więc do pudełka z kartkami, kopertami, papierami listowymi, pocztówkami, widokówkami, naklejkami na koperty…

Znajduję tam kartkę świąteczną, którą dostałam chyba w ubiegłym roku?, może dwa lata temu? od biura rachunkowego, księgowego o takiej ładnej nazwie „Skarbek”, z którym współpracowałam kilka lat temu. Ładna ta kartka, ciekawa, w jakiś sposób różniąca się od typowych firmowych kartek świątecznych; ma coś w sobie, coś magicznego i pogodnego jednocześnie. A te kolorowe „języki” w tle, zakończone gwiazdkami, kojarzą mi się z nadziejami i planami, które wznoszą się gdzieś daleko, wysoko w niebo, ku naszym marzeniom i ku spełnieniu.

Tego sobie życzymy, spełnienia marzeń – tego życzę sobie, tego życzę Wam!

 

 

Ps. Nie zwracajcie, proszę, uwagi na zgięcie w połowie kartki;to biga, maszynowo zrobione wgłębienie w miejscu, gdzie papier ma się zgiąć, bo kartka jest po prostu składana, więc po rozłożeniu musiał pozostać ślad po tej bidze. Ale ten ślad nie odbiera kartce jej swoistego uroku, mam nadzieję.

 

Dziewczyna spod choinki

Tak mnie jakoś zachwyciła ta dziewczyna z reklamy. Jest w choinkowym wianku na głowie, więc jest dziewczyną bożonarodzeniową, choinkową, prezentową. W takiej dekoracji niesie z sobą dobre życzenia, pamięć o kimś, no i ma w sobie niespodziankę i radość z prezentu, ze znajdywania go pod choinką właśnie. I dalej idąc – radość z przebywania razem – co jest niezaprzeczalną cudowną cechą Świąt Bożego Narodzenia – z bycia z bliskim osobami, tymi, które obdarowują i tymi, które są obdarowane.

W dodatku dziewczyna spod choinki pojawiła mi się w dwóch odsłonach – najpierw jako reklama jakiegoś supermarketu typu Lidl, Tesco  czy Netto, nie pamiętam, a potem jako reklama jakiegoś eliksiru młodości w „Wysokich Obcasach”. Na tej pierwszej reklamie dziwi się, że wszystko, oczywiście, takie tanie; na tej drugiej jest zachwycona działaniem tego eliksiru. Dziewczyna ładna, ozdoba na jej głowie ładna, naszyjnik na jej szyi ładny, cała kompozycja i koncepcja ładna. No to się i zachwyciłam!

            

 

 

Życzenia świąteczne i ponadświąteczne

Życzenia składane są zazwyczaj z okazji i na okoliczność, i czasem złości mnie ta właśnie ich „okolicznowość”. Oczywiście w samych życzeniach i ich składaniu nie ma nic złego. Gorsze jest to, że potem, po chwili, po okazji i po okoliczności, wszystko jest już jakby anulowane, a my wracamy do starych zwyczajów, do tzw. normy. Staje się wtedy jeden wobec drugiego opryskliwy, gburowaty, wrednowaty, jednym słowem niefajny, przy czym – przy możliwościach ludzkich – jest to określenie wielkim eufemizmem, wielkim, wielkim.

Tak się dzieje ze Świętami Bożego Narodzenia – ich czas to rozejm, pokój, zawieszenie broni, pogodzenie i miłowanie powszechne. Potem …wiadomo.

Wykorzystam w tym miejscu słynną encyklopedię, która w różnych momentach życiowych okazuje się nieoceniona, czyli Wikipedię, która głosi, że „opłatek (z łac. oblatum – dar ofiarny) to bardzo cienki biały płatek chlebowy, którym dzielą się chrześcijanie, zgromadzeni przy stole wigilijnym, składając sobie życzenia. Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu. Ma swoją symbolikę w wymiarze duchowym, a i doczesnym, nawiązując do modlitwy Ojcze Nasz: chleba naszego powszedniego…. Symbolika chleba ma jeszcze inny wymiar: należy być jak chleb dobrym i jak chleb podzielnym.” To nieco wybiórczy cytat, ale oddaje istotę rzeczy. Tak to jest: święta, wigilia, wieczerza, pojednanie, przebaczenie, przyjaźń, miłość, dobroć, podzielność. A potem po kilku dniach choinkowo-kolędowych, przychodzi trzysta z hakiem powszednich, przaśnych, twardych…

Wymyśliłam więc życzenia świąteczne i anty-świąteczne. Albo ponad-świąteczne.

Najpierw te „normalne”:

Wesołych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia, zdrowia, szczęścia, pomyślności i wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2014

Potem te „inne”:

żeby atmosfera świąt towarzyszyła nam przez cały rok, żeby cały rok było ciepło i przytulnie, pachnąco, piernikowo, makowo, bakaliowo, choinkowo, kolorowo i radośnie;

żeby przez cały rok dostawać i dawać prezenty, robić je sobie i innym w przeróżnej postaci, znajdywać je w pudełku na herbatę, na półce z garnkami, pod poduszką, na stole, w bucie, w kieszeni; małe i duże, drogie i tanie, śmieszne i poważne, potrzebne i nie;

żeby nie opuszczało nas zdrowie i żebyśmy mu pomagali w nieopuszczaniu nas – i tu już każdy sam wie, co robić przez te wszystkie dni, żeby temu zdrowiu pomóc;

żeby szczęście nas nie opuszczało i żebyśmy … jak wyżej …;

żeby nam się przytrafiały mniejsze i większe pomyślności, dobre zdarzenia i zdarzeńka, sukcesy i sukcesiki, szczęścia i szczęściątka, i nie omijały cuda i cudeńka – uśmiech osoby bliskiej i osoby nieznajomej, pogłaskanie ręką i pogłaskanie słowem, nagłe znalezienie rozwiązania, wyjścia, furtki, jakaś mała albo i wielka wygrana na jakiejś loterii;

żebyśmy byli lubieni, kochani i szanowani przez tych, od których chcemy otrzymywać te uczucia, a także przez tych, od których tego nie chcemy; żebyśmy i my lubili, kochali i szanowali tych, których lubimy, kochamy i szanujemy, a właściwie trochę też tych, których nie…; i żebyśmy te lubienia, kochania i szanowania umieli okazać i umieli nam okazane przyjąć (to też ważne);

żeby nam tak najogólniej było dobrze z sobą i innymi przez te wszystkie dni pozaświąteczne, żeby nam tak było, jak chcemy, żeby nam było, a w ciągu całego roku żebyśmy choć raz dziennie pomyśleli sobie: jestem trochę szczęśliwy!!!  (zwróćcie uwagę na „trochę”…);

żeby ….. (to jest miejsce na wpisanie-dodanie-pomyślenie tego, czego chcemy, co nie zmieściło się w życzeniach całorocznych wcześniej).

Bądźcie zatem błogosławieni, a groźby niechaj Was nie dotyczą!

Wszystkim wszystkiego dobrego!