Oktostych sierpniowy

Sierpień powoli się kończy, więc jeszcze zdążymy poczytać nostalgiczny nieco i nieco żartobliwy sierpniowy oktostych.

Jest on poświęcony też dwu Jarosławom, których oktostychy podziwiałam i podziwiam. Są to Jarosław Iwaszkiewicz oraz Jarosław Marek Rymkiewicz. Oni są królami poetyckiej dystychowej okto-niszy. Tak myślę.

Jarosław Marek Rymkiewicz i (nie)Lekki sierpniowy oktostych

Ten ośmiowersowy wiersz zatytułowany ”(nie)Lekki sierpniowy oktostych” dedykowałam dwu wielkim poetom – Jarosławowi Iwaszkiewiczowi i Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi, który zmarł niedawno, 3 lutego 2022 r. Pierwszy z nich debiutował tomem wierszy pod tytułem ”Oktostychy”, zaś drugi był Mistrzem wspaniałych, rymowanych dystychów. ”(nie)Lekki sierpniowy oktostych” ukazał się w ”Najprościej” nr 4/2021.

O Jarosławie Marku Rymkiewiczu pisałam też w mojej książce „Wiersze czytam po swojemu”. Pisałam tam o jego wspaniałym tomiku „Zachód słońca w Milanówku”, z którego wybrałam jeden wiersz i krótko go przedstawiałam. Ten wiersz opisałam w rozdziale-szkicu-eseju pod tytułem „Ach, te koty, te niecnoty”. Wiersz z kolei nosił tytuł „Zimowy pogrzeb na cmentarzu w Bolimowie”. Poeta opisywał w nim cały orszak kotów, idących za trumną – niewidzialny orszak niewidzialnych kotów. Świetny wiersz, jak i wiele innych w tym tomie Jarosława Marka Rymkiewicza.

Bardzo ładny tekst, wzruszający i pouczający, o spotkaniu z Poetą i jego żoną Ewą, napisał na Facebooku Wojciech Kass, zamieszczając też zdjęcie dedykacji napisanej dla niego przez autora „Końca lata w zdziczałym ogrodzie”.

Żal, kiedy odchodzą ludzie, którzy dają innym wiele jedynych wzruszeń, emocji, myśli, dają im siebie, swój świat i jego niebanalny i oryginalny obraz, dzielą się pięknem i mądrością.

Jesień według Jarosława Iwaszkiewicza

To wiersz Jarosława Iwaszkiewicza z tomu „Lato 1932”. Wiersze nie mają tytułu, są numerowane liczbami rzymskimi. Ten, który przytaczam jest VI, a wszystkich jest L. L czyli 50.

To bardzo ładne wiersze, pełne nostalgii, poetyckiej zadumy i mgły, i tęsknoty nienazwanej. Oto taki wiersz – oto jesień.

Przed nocą

Późny wieczór. Niedługo noc. Przypomina mi się wiersz Jarosława Iwaszkiewicza. O nocy i strachu przed jej czernią, o lęku przed ciemnością i przed grozą nocy. Pamiętacie. To piękny, smutny wiersz. Wiersz z ostatnią zwrotką, która jest odmienna od wcześniejszych, która jest tak inna, że łamie jakby cały porządek tego wiersza. Ale jest to świetny, ciekawy zabieg, na który autor może sobie pozwolić, bo ta zwrotka jest jakby podsumowaniem, puentą całego tekstu, a ponadto ma ona inny wydźwięk niż pozostałe zwrotki – w przeciwieństwie do tamtych, tu mamy nadzieję i ukojenie.

Udawajmy więc razem z Jarosławem Iwaszkiewiczem…

Ja tylko tak udaję

Na pograniczu lata i jesieni

 

Szaro, buro za oknem, bo jesień już nie ta młoda, malowana, złota, obiecująca, ale ta stara, pomarszczona, chłodna, nieprzytulna, płacząca deszczem albo mżawką.

Ale w wierszach przypomnimy sobie tę pierwszą, a właściwie te chwile, które zapowiadają dopiero jej nadejście. Dlatego dziś trzy wiersze.

Pierwszy to cudny oktostych Jarosława Iwaszkiewicza. Zobaczcie, jak opisuje niebo, co mówi o wiośnie i jesieni, o przyjaciołach i o chodzeniu do sadu.

Drugi to  wiersz Hanny Fołtyn, poetki z Warszawy, której wiersze zachwyciły mnie dystansem, sugestywnym sposobem obrazowania, świetnymi porównaniami i metaforami.  „Letnia chandra” jest tego przykładem: zobaczcie, ile się dzieje w każdym wersie,  zobaczcie, jak opisuje niebo (wiem, powtarzam to samo zdanie-pytanie, co przed chwilą…), co robią u niej marzenia i wspomnienia, co robi w jej wierszu czas. Parafrazując tytuł wiersza J. Iwaszkiewicza, powiedziałabym, że to skondensowana poetycko „chwila w przed-jesieni”!

Trzeci to mojego autorstwa króciutki dystych „Późny wrzesień”. Ten dwuwiersz to też opis owej „przed-jesieni”, już nie lato (bo to prawdziwe przeminęło), jeszcze nie jesień (bo ta prawdziwa jeszcze nie nadeszła). A ogrody na przełomie tych dwu pór roku fascynują mnie od dawna. Czym? Chyba omdlewającymi kolorami, jakąś łagodnością, cierpliwym odchodzeniem, zgodą na to, co ma się wydarzyć i co już się właściwie wydarza i dzieje…

I czyż poezja nie jest magiczną stroną życia?!…

 

Jarosław Iwaszkiewicz

 Chwila w jesieni

 

Po cytrynowym niebie idą białe żagle.
(Lepsza jest tafla stawu niż morze uniesień.)
 
Wypłowiałe bukiety, co uwiędły nagle…
(Lepsza od pijanej wiosny zaduma jesień.)
 
Desenie purpurowe liści winogradu,
Dojrzała jabłoń złotem swoich jąder świeci –
 
Pójdziemy dziś do sadu i jutro do sadu.
(Najlepsi przyjaciele to są psy i dzieci.)

 

 

Hanna Fołtyn

Letnia chandra

 

Późne lato w ogrodzie pachnie floksami.
Jesień skrada się smutkiem po liściach czereśni.
Zmęczone niebo wyblakło od słońca.
Na horyzoncie z ociąganiem gromadzą się chmury.
Marzenia pochowały się w gałązkach bluszczu,
a spod świerków wypełzają odległe wspomnienia.
 
Czas po cichutku wymyka się bokiem.
Floksy zapachem odpędzają chandrę.

 

 

Renata Blicharz

 Późny wrzesień

 

Pełne nostalgii i wspomnień jeszcze świeżych
są wczesnojesienne ogrody.

 

Dwa cytaty dla Oli

 

Na facebooku wrocławskiej Księgarni Wratislavia znalazłam dwa bardzo ładne cytaty o książkach. Chcę je zadedykować Oli i wszystkim, którzy lubią książki.

Jarosław Iwaszkiewicz tak celnie uważa je za jedną z najlepszych rzeczy, które mogą nam się przytrafić podczas naszej marnej ziemskiej podróży; to podziękowanie bogom za zesłanie książek na nasz padół łez.

Aforyzm Woltera nawiązuje trochę do tych książek, które dają nam czytelniczą przyjemność, tę największą, bo to one zapadają nam w pamięć; te inne są tylko jak przelotni koledzy i znajomi czy obojętni nieznajomi, z którymi musimy się czasem zadawać z konieczności, z życiowego obowiązku.

Obie złote myśli dają nadzieję. Jest na świecie dużo pięknych książek, które nam się jeszcze zdarzą.

Książko, najwierniejszy towarzyszu w podróży życia, milczący w nieszczęściu, gadatliwy w radości, mówiący tylko wtedy, gdy się słuchać pragnie – jesteś jednym z najcenniejszych darów, jakie nam zesłali bogowie na nasz padół!

Jarosław Iwaszkiewicz

 

Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie.

Wolter

 

 Źródło cytatów i zdjęcia: https://www.facebook.com/KsiegarniaWratislavia/

Lekki letni oktostych

 

Napisał mi się przez niedzielę malutki-lekkutki oktostych, bo znowu poprzypominałam sobie wiersze-oktostychy dwóch Jarosławów, o których zresztą wspominam w moim wierszu. Obaj mistrzowie oktostychu i wierszy rymowanych, które niby niepopularne, a przeżywają chyba renesans. A trzeba zaznaczyć, że wcale aż tak łatwo i przyjemnie nie jest napisać mądry wiersz rymowany.

Gdy mówię o mistrzach oktostychów to mam na myśli Jarosława Iwaszkiewicza, „ojca gatunku” (debiutował tomem zatytułowanym po prostu „Oktostychy”), i Jarosława Marka Rymkiewicza, autora przecudnych, przewrotnych oktostychów, zebranych w tomiku „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie”.

Mój oktostych z końca lata dedykuję wszystkim, którzy „kocha, lubi, szanuje” poezję i okolice.


Lekki letni oktostych
 
 
Och, głupoty-tęsknoty. Co mam do roboty.
Jak tu w słowach uwięzić dziennych spraw obroty.
 
Nam smuteczki-bajeczki z pełnej śmiechu beczki.
Nic tu nie pomoże i sto gram wódeczki.
 
W rymach, rytmach, dystychach znajdę słodką niszę.
Jarosławów dwóch tu swe okto-cuda pisze.
 
Och, marzenia-przyśnienia. A tu świat z kamienia.
W oktostychach się schowam jakby od niechcenia.