Lekki letni oktostych

 

Napisał mi się przez niedzielę malutki-lekkutki oktostych, bo znowu poprzypominałam sobie wiersze-oktostychy dwóch Jarosławów, o których zresztą wspominam w moim wierszu. Obaj mistrzowie oktostychu i wierszy rymowanych, które niby niepopularne, a przeżywają chyba renesans. A trzeba zaznaczyć, że wcale aż tak łatwo i przyjemnie nie jest napisać mądry wiersz rymowany.

Gdy mówię o mistrzach oktostychów to mam na myśli Jarosława Iwaszkiewicza, „ojca gatunku” (debiutował tomem zatytułowanym po prostu „Oktostychy”), i Jarosława Marka Rymkiewicza, autora przecudnych, przewrotnych oktostychów, zebranych w tomiku „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie”.

Mój oktostych z końca lata dedykuję wszystkim, którzy „kocha, lubi, szanuje” poezję i okolice.


Lekki letni oktostych
 
 
Och, głupoty-tęsknoty. Co mam do roboty.
Jak tu w słowach uwięzić dziennych spraw obroty.
 
Nam smuteczki-bajeczki z pełnej śmiechu beczki.
Nic tu nie pomoże i sto gram wódeczki.
 
W rymach, rytmach, dystychach znajdę słodką niszę.
Jarosławów dwóch tu swe okto-cuda pisze.
 
Och, marzenia-przyśnienia. A tu świat z kamienia.
W oktostychach się schowam jakby od niechcenia.

 

Dodaj komentarz