Napisał mi się przez niedzielę malutki-lekkutki oktostych, bo znowu poprzypominałam sobie wiersze-oktostychy dwóch Jarosławów, o których zresztą wspominam w moim wierszu. Obaj mistrzowie oktostychu i wierszy rymowanych, które niby niepopularne, a przeżywają chyba renesans. A trzeba zaznaczyć, że wcale aż tak łatwo i przyjemnie nie jest napisać mądry wiersz rymowany.
Gdy mówię o mistrzach oktostychów to mam na myśli Jarosława Iwaszkiewicza, „ojca gatunku” (debiutował tomem zatytułowanym po prostu „Oktostychy”), i Jarosława Marka Rymkiewicza, autora przecudnych, przewrotnych oktostychów, zebranych w tomiku „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie”.
Mój oktostych z końca lata dedykuję wszystkim, którzy „kocha, lubi, szanuje” poezję i okolice.