Życzenia składane są zazwyczaj z okazji i na okoliczność, i czasem złości mnie ta właśnie ich „okolicznowość”. Oczywiście w samych życzeniach i ich składaniu nie ma nic złego. Gorsze jest to, że potem, po chwili, po okazji i po okoliczności, wszystko jest już jakby anulowane, a my wracamy do starych zwyczajów, do tzw. normy. Staje się wtedy jeden wobec drugiego opryskliwy, gburowaty, wrednowaty, jednym słowem niefajny, przy czym – przy możliwościach ludzkich – jest to określenie wielkim eufemizmem, wielkim, wielkim.
Tak się dzieje ze Świętami Bożego Narodzenia – ich czas to rozejm, pokój, zawieszenie broni, pogodzenie i miłowanie powszechne. Potem …wiadomo.
Wykorzystam w tym miejscu słynną encyklopedię, która w różnych momentach życiowych okazuje się nieoceniona, czyli Wikipedię, która głosi, że „opłatek (z łac. oblatum – dar ofiarny) to bardzo cienki biały płatek chlebowy, którym dzielą się chrześcijanie, zgromadzeni przy stole wigilijnym, składając sobie życzenia. Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu. Ma swoją symbolikę w wymiarze duchowym, a i doczesnym, nawiązując do modlitwy Ojcze Nasz: chleba naszego powszedniego…. Symbolika chleba ma jeszcze inny wymiar: należy być jak chleb dobrym i jak chleb podzielnym.” To nieco wybiórczy cytat, ale oddaje istotę rzeczy. Tak to jest: święta, wigilia, wieczerza, pojednanie, przebaczenie, przyjaźń, miłość, dobroć, podzielność. A potem po kilku dniach choinkowo-kolędowych, przychodzi trzysta z hakiem powszednich, przaśnych, twardych…
Wymyśliłam więc życzenia świąteczne i anty-świąteczne. Albo ponad-świąteczne.
Najpierw te „normalne”:
Wesołych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia, zdrowia, szczęścia, pomyślności i wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2014
Potem te „inne”:
żeby atmosfera świąt towarzyszyła nam przez cały rok, żeby cały rok było ciepło i przytulnie, pachnąco, piernikowo, makowo, bakaliowo, choinkowo, kolorowo i radośnie;
żeby przez cały rok dostawać i dawać prezenty, robić je sobie i innym w przeróżnej postaci, znajdywać je w pudełku na herbatę, na półce z garnkami, pod poduszką, na stole, w bucie, w kieszeni; małe i duże, drogie i tanie, śmieszne i poważne, potrzebne i nie;
żeby nie opuszczało nas zdrowie i żebyśmy mu pomagali w nieopuszczaniu nas – i tu już każdy sam wie, co robić przez te wszystkie dni, żeby temu zdrowiu pomóc;
żeby szczęście nas nie opuszczało i żebyśmy … jak wyżej …;
żeby nam się przytrafiały mniejsze i większe pomyślności, dobre zdarzenia i zdarzeńka, sukcesy i sukcesiki, szczęścia i szczęściątka, i nie omijały cuda i cudeńka – uśmiech osoby bliskiej i osoby nieznajomej, pogłaskanie ręką i pogłaskanie słowem, nagłe znalezienie rozwiązania, wyjścia, furtki, jakaś mała albo i wielka wygrana na jakiejś loterii;
żebyśmy byli lubieni, kochani i szanowani przez tych, od których chcemy otrzymywać te uczucia, a także przez tych, od których tego nie chcemy; żebyśmy i my lubili, kochali i szanowali tych, których lubimy, kochamy i szanujemy, a właściwie trochę też tych, których nie…; i żebyśmy te lubienia, kochania i szanowania umieli okazać i umieli nam okazane przyjąć (to też ważne);
żeby nam tak najogólniej było dobrze z sobą i innymi przez te wszystkie dni pozaświąteczne, żeby nam tak było, jak chcemy, żeby nam było, a w ciągu całego roku żebyśmy choć raz dziennie pomyśleli sobie: jestem trochę szczęśliwy!!! (zwróćcie uwagę na „trochę”…);
żeby ….. (to jest miejsce na wpisanie-dodanie-pomyślenie tego, czego chcemy, co nie zmieściło się w życzeniach całorocznych wcześniej).
Bądźcie zatem błogosławieni, a groźby niechaj Was nie dotyczą!
Wszystkim wszystkiego dobrego!