Jesień według Jarosława Iwaszkiewicza

To wiersz Jarosława Iwaszkiewicza z tomu „Lato 1932”. Wiersze nie mają tytułu, są numerowane liczbami rzymskimi. Ten, który przytaczam jest VI, a wszystkich jest L. L czyli 50.

To bardzo ładne wiersze, pełne nostalgii, poetyckiej zadumy i mgły, i tęsknoty nienazwanej. Oto taki wiersz – oto jesień.

„matka zastępcza. jesień” wiersz Juliusza Gabryela

Ten wiersz znalazłam w tej samej „Kulturze” z 2004 roku, o której mówiłam w poprzedniej notce.

Ja tak chwalę i wychwalam listopady, a przecież to ostatni miesiąc jesieni i rzeczywiście smutny, związany z przemijaniem, odchodzeniem, ostatecznym pożegnaniem. Choćby dlatego, że mamy dzień Wszystkich Świętych, Zaduszki, czyli już początek tego miesiąca naznaczony jest odchodzeniem przemijaniem i wspominaniem, tych którzy odeszli.

Juliusz Gabryel jest jednym z tych, których nie ma już wśród nas. Poznałam go niecałe 10 lat temu, niezbyt dokładnie go poznałam, jeśli można tak to określić, bo internetowo, wirtualnie, a potem tylko przez chwilę się widzieliśmy osobiście, kiedy byliśmy na wręczaniu nagród w konkursie poetyckim jako członkowie  jury w konkursie drugiej edycji ogólnopolskiego konkursu Szuflada 2011 w Oleśnie. Każdy z trzech jurorów mógł wtedy przeczytać jeden wiersz. Kilka lat później już nie żył. A przecież młody człowiek, poeta, autor oryginalnych wierszy, autor czterech tomików, w tym jednego pośmiertnego, bo zdążył złożyć go w wydawnictwie, lecz nie zdążył już doczekać jego wydania.

Na stronie Stowarzyszenia Żywych Poetów w Brzegu znajduje się bardzo ładna notka, napisana przez Igora Jakubowskiego, którą przytaczam w całości.

„14 marca 2018 zmarł Juliusz Gabryel, nasz kolega, dla wielu przyjaciel, druh i świetny kompan; współzałożyciel i wieloletni członek kluczborskiego Klubu Sc(h)alonych Tfurcuff, ale związany także ze Stowarzyszeniem Żywych Poetów, szczególnie po zawieszeniu działalności przez kluczborski klub. Wieloletni redaktor działu poezji w kwartalniku „Red.”, zawiadowca delegatury terenowej dawnego art-zina „BregArt”, kilkukrotnie juror w ogłaszanych przez nas konkursach, oryginalny autor, poeta.”

A tutaj jesienny wiersz Juliusza Gabryela i jest to rzeczywiście, jak napisał Igor Jakubowski, tekst oryginalnego autora i poety…

Juliusz Gabryel

matka zastępcza jesień

Rządy przejął terror,

zamiast bomby podłożono Syberię.

Podmuch zbliża się wielkimi krokami

jak dziewczyna pozbawiona wnętrzności.

W środku czarna dziura, kres, telegram, stop.

Skóra dziewczyny przysługuje nicości.

Jej ubrania pachną korzeniami.

Zimne, listopadowe przedpołudnie

Piotr Kuśmirek

zimne przedpołudnie. popłoch

listopad. ciało przywarło

do ubrań. nie ma ucieczki

z miasta pełnego domysłów.

niebo przybite kominami do ziemi.

spięta obwodnicą równina,

precyzyjnie wyważone koła:

a więc zaszyć trzeba się z dala

 od środka, poza centrum, o kilka minut

 na północ, w zawieszonej pięści.

 jak na zawołanie wnioski

 można wyciągać można wyciągnąć z kieszeni

 na wszelki wypadek przeszukać.

 pogorzelisko. zmieszane wyrazy

 twarzy, zatopione w asfalcie ślady,

 papierki po sobie, zgiełk, niedotrzymana

 dłoń, niemal przystań.

Ten wiersz Piotra Kuśmirka znalazłam ponownie, bo kiedyś już go czytałam, w starym dwumiesięczniku „Kultura”, bo z czerwca/lipca 2004 roku. Znajduję czasem takie skarby w moich zasobach archiwalnych, bo tak można już takie „starocie” nazwać. Zachowałam ten numer ze względu na wywiad z Martą Fox, który tak bardzo mi się podobał, że postanowiłam go zatrzymać. I przyznam się, że kilka razy w ciągu tych kilkunastu lat do tej rozmowy z pisarką wracałam i za każdym razem podobał mi się tak samo. Hmm, o czym to świadczy? Jeszcze raz: hmm, nooo …nie wiem o czym. W każdym razie oprócz wywiadu z M. Fox, jest tam wiele, wiele świetnych tekstów, wszelakich, do których będę jeszcze wracać i o nich pisać.

Ale wracając do „zimnego przedpołudnia. popłochu” Piotra Kuśmirka. No cóż, wiersz zaczyna się stereotypowym stwierdzeniem, obrazem, że jak zimne przedpołudnie to jest to przedpołudnie listopadowe. Jakby nie mogło być takowych w październiku, styczniu czy nawet w lipcu. Latem wszakże też bywają zimne, chłodne dni. Taka łatka przywarła do listopadów, że złe one, zimne, szarugowe, deszczowe, nieprzyjemne, brrr. Choć może dzięki temu stają się miesiącem poetyckim i co chwilę pojawiają się w jakimś wierszu?

Ale poetyckości i poetyckiego „malowania” nie można odmówić autorowi. Jest w tym wierszu dużo bardzo ciekawych metafor, wiele obrazów przemawiających do wyobraźni. Choćby takie, jak „niebo przybite kominami do ziemi”. Czy miasto rzeczywiście nie tak właśnie wygląda? Albo kieszeń i „wnioski wyciągane z kieszeni”, albo kieszenie, które można przeszukać i przeszukać na wszelki wypadek. Mamy pogorzelisko i coś co po nim zostaje, „zmieszane wyrazy”, ale jednocześnie „wyrazy twarzy”. Najciekawsze są chyba „papierki to sobie”. Tak się mówi: Nie zostawiaj papierków po sobie, a kojarzy mi się to z dzieckiem i rodzicielskim napominaniem, żeby nie zostawiać po sobie papierków, kiedy zjadło się cukierka. Zwłaszcza, kiedy to był cukierek schowany i potem znaleziony przez dziecko i zjedzony przez nie, a papierek pozostał na miejscu zbrodni… I mama mówi: żebyś choć wyrzucił ten papierek po sobie!… Oj, piękny obrazek ze szczęśliwego dzieciństwa. Ale to tak na marginesie.

Ten wiersz trzeba przeczytać kilka razy, może wiele razy, wtedy odsłoni czytelnikowi swoje głębie. I trzeba go czytać teraz, ponieważ rzecz dzieje się w listopadzie. A mamy (albo ja mam) teraz etap listopadowych i jesiennych wierszy. Czytajmy zatem listopadowe wiersze i wiersze jesienne, bo tak jak jesień jest najpiękniejszą porą roku, tak i wiersze o niej często są bardzo piękne i najpiękniejsze.

Wiersz o jesieni, wiersz o miłości

Na Facebooku zaczął się jakiś czas taki maraton. Zostałam zaproszona i wzięłam udział, ale już następnego dnia zmieniłam reguły. A o tym poniżej.

Napisałam tak:

Dziś 1. dzień mojego udziału w tym 8-dniowym międzynarodowym„maratonie sztafety poetów”. Zostałam nominowana przez poetkę Grażynę Cylwik do publikowania codziennie wiersza, przez 8 dni wraz ze swoim zdjęciem. Wiersze w tym maratonie zostaną przetłumaczone na rosyjski i opublikowane w rosyjskim almanachu. Każdego dnia będę nominować przyjaciela do tego samego, aby w ten sposób kontynuować sztafetę i szerzyć uzdrawiającą moc poezji. Zapraszam dziś poetkę Romanę Więczaszek do publikowania swoich wierszy przez osiem dni i z kolei zaproszenia innych poetów do tego maratonu. Więcej mocy w poezji! Więcej poezji w prozie życia !

Jesienią

I jakoś mnie ubywa

z każdym dniem

Oddechu coraz mniej

uśmiechu coraz mniej

i śpiewu coraz mniej

kochania coraz mniej

Tylko coraz więcej

czasu

Dziś 2. dzień 🌺

mojego udziału w 8-dniowym „maratonie poetyckim”. 🌺

Ale zmieniam zasady! Ze względu na to, że od początku dość sceptycznie podchodziłam do tego pomysłu, tak zresztą jak Kamyk Biały (Marcin Kurcbuch), którego post potwierdził moje zdanie na ten temat. Międzynarodowa antologia, wiersze tłumaczone na rosyjski, zredagowany almanach, wydany jako książka, a do tego setki autorów i setki wierszy. Niemożliwe! To nie sztafeta, a piramida. A jak piramida, to może być różnie… Tak więc teraz to tylko i wyłącznie mój prywatny maraton, w którym nominuję tylko i wyłącznie siebie; może tak zrobić każdy.🌺Jednak sam pomysł z maratonem całkiem fajny, traktuję go jako doping do pokazania na FB moich wierszy. 🌺Jest ich tam mało, a właściwie wcale nie ma. Więc teraz będą. 🌺

Zapraszam do czytania

Zapomnienie o świcie

Tej nocy

śpiewały gwiazdy

to zdarza się tak rzadko

Teraz nie wiem czy w twoich się budzę ramionach

czy to świt otula mnie w mleczne etole

oczy przesłania woalką z mgły i rosy

W twoich jestem ramionach

czy to muzyka odurza serce i zmysły

myśli przystraja w ciepłe leniwe jeszcze marzenia

Czy twój oddech słyszę

czy to świat cały podchodzi do mnie

mami wiecznością kusi by mu wykraść jej choćby kawałek

Odpoczywam na brzegu twojego snu

patrzę na czas który przysiadł na twoich rzęsach

Twoje imię jest dzisiaj moją poranną modlitwą

Jesteś obietnicą na jeszcze jeden dobry dzień

i wiem że w takiej chwili

niepotrzebna jest poezja