Nadrabianie zaległości

Z czym kojarzy Wam się „nadrabianie zaległości”? Ze szkołą? Z
nieobecnością na lekcjach, a potem przepisywaniem lekcji z zeszytów tych,
którzy do szkoły chodzili, ze zdawaniem już przerobionego materiału, pisaniem jakiegoś
sprawdzianu, który klasa ma już za sobą, samemu, gdzieś na uboczu, poza grupą w
oddzielnej ławce, albo zaliczaniu tego sprawdzianu ustnie? To takie pierwsze skojarzenie.
W końcu szkoła pozostawia ślad na całe życie; to, co tam się dzieje nam i z
nami wpływa na nasze losy, charaktery, życiowe wybory, poglądy, chyba nie ma co
do tego wątpliwości.

Ale teraz myślę, że „zaległości” dotyczą nie tylko szkoły,
ale wielu innych, jeśli nie wszystkich, spraw czy dziedzin naszego życia.
Miewamy zaległości w pracy (najpierw się obijamy, a potem trzeba ostro brać się
do roboty), w korespondencji (dostajemy list, a odpisanie odkładamy, odkładamy…),
w telefonach (wciąż myślimy o tym, żeby oddzwonić do tego czy tamtego) albo w
bibliotece (przeczytana książka ciągle czeka na oddanie, aż w końcu przychodzi
monit…). Miewamy zaległości w przyjaźni, w znajomości, w miłości, w odwiedzaniu
osób lub miejsc, w lekturze, w chodzeniu do kina, na basen, do teatru.
Zaległości w pisaniu na blogu…

Zastanawiam się, czy da się nadrobić zaległości? Te takie „życiowe”?
Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale przecież żyjemy, więc się dzieje, choćby
coś małego. Żyjemy, więc dzieją nam się nowi ludzie, rozmowy z nimi, drobne, śmieszne,
dramatyczne, mniej lub bardziej dziwne sytuacje, jakieś zdziwienia,
zaskoczenia, drobiazgi dobre albo niedobre, chwile małego szczęścia albo
nieszczęścia, chwile radości albo złości, a nawet cholerycznej, chwilowej i mijającej
na przykład wściekłości, zdarzają się nowe filmy, książki, obrazy, wiersze, no
i pojawiają się myśli, refleksje, wspomnienia, nowe marzenia, nowe plany…

Jeżeli o tym wszystkim nie mówi się, nie pokazuje tego, nie
robi się, nie dzieli z kimś na bieżąco, wtedy, kiedy to się dzieje – to czy
potem, po fakcie jest to tak samo ważne, istotne, ma taką samą siłę, taki sam
sens?

Może już przeminęło, przebrzmiało, nie ma tego? I nie warto
do tego wracać? Albo wracać trzeba, bo przeszłość jednak w nas siedzi, mimo iż jesteśmy
tylko teraz?

Jesteśmy tylko teraz.

Jeden komentarz na temat “Nadrabianie zaległości”

  1. Tamtych chwil już nie będzie, przeszłość jest już bezpieczna i znana. Tu i teraz można namalować nasz odbiór przeszłości. A to może być intrygujące,inspirujące i rozwijające.

    Polubienie

Dodaj komentarz