Dwa dni temu wystawa się skończyła. Pokazałam na niej trzy prace, trzy „Żywioły”: „Żywioł pierwszy”, „Żywioł drugi”, „Żywioł trzeci”. Pierwszy raz brałam udział w tak ważnej i poważniej wystawie. W dodatku w opolskiej GSW – Galerii Sztuki Współczesnej, czyli w miejscu zarezerwowanym dla tzw. profesjonalistów. Czyli „prawdziwych” artystów-plastyków, absolwentów różnych akademii, instytutów i wydziałów sztuki. I zrzeszonych przeważnie w Związku Polskich Artystów Plastyków.
A tu nagle ja, a także kilkudziesięciu artystów „nieprawdziwych”, bo statystycznie, jak opowiada dyrektor GSW, pani Joanna Filipczyk, około 30 procent spośród 67 autorów wystawiających na Salonie to artyści zrzeszeni w ZPAP. A około 70 procent to ludzie spoza Związku. Wiele więc osób nieprofesjonalistów i niezrzeszonych para się w Opolu i okolicach malarstwem i sztuką plastyczną w szerokim rozumieniu słowa. Komisja spoza Opola wybrała prace do wystawy spośród ponad 90 zaproponowanych. W tegorocznej wystawie brało udział najwięcej artystów w całej historii Salonów, od początku gdzieś w latach 70. ubiegłego wieku.
A to moje Żywioły. Dość duże prace, metr na metr, wydruki cyfrowe.