Światy do oglądania

Nazbierało mi się kilka „światów do oglądania”, czyli wystaw, które aktualnie w Opolu się odbywają. A ponieważ każda wystawa to coś innego, odrębnego, tworzącego własny odrębny świat, stąd i tytuł mojej notki. Każda z ekspozycji, o których chciałabym opowiedzieć, bardzo od siebie się różni, jedna o drugiej nic nie wie, nie ma z sobą nic wspólnego, każda dotyka innego tematu, dotyczy innego czasu, innych ludzi, innych dziedzin, innych sposobów, motywów, celów, przeznaczeń… I tak dalej, i tak dalej… wielu różnych inności…

Więc są one, te wystawy-światy, strasznie od siebie różne, a każda warta zobaczenia – i to jest niesamowite, że istnieją obok siebie i że w każdy z tych światów możemy zajrzeć! A zatem zaglądajmy!

Wystawa Mickiewiczowska.

Galeria MBP Zamostek, ul. Minorytów 4. Ekspozycja czynna do 29.02.2024

Adam Mickiewicz był nie tylko poetą doby romantyzmu, ale również publicystą, nauczycielem, wykładowcą akademickim, działaczem emigracyjnym i wizjonerem. Badacze jego twórczości porównują go do Tyrteusza – greckiego poety, od którego imienia wywodzi się nazwa poezji patriotycznej wzywającej do walki.

Mickiewicza dwa oblicza to literacka wystawa prezentująca najstarsze wydania ze zbiorów Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu. Będzie okazja by zobaczyć tom Poezje z 1929 roku w opracowaniu Stanisława Pigonia oraz Dziady wileńsko-kowieńskie w opracowaniu Henryka Szypra z 1948 roku. Zaprezentowane zostaną również reprinty pocztówek z krakowskiej inscenizacji Dziadów z 1901 roku.

Ponadto obejrzeć będzie można Pana Tadeusza z ilustracjami  Michała Elwiro Andriollego (Lwów 1939) oraz nowsze wydania z pracami Jana Marcina Szancera, Janusza Stannego, Józefa Wilkonia czy Stanisława Masłowskiego.

Jako ciekawostki zaprezentowane zostaną trzy nietypowe publikacje. Adam Mickiewicz: bryk bardzo niekonwencjonalny Łukasza Radeckiego, w której utwory poetyckie wieszcza po raz pierwszy możemy przeczytać prozą, Pan Tadeusz w XXI wieku Joanny Pawłowskiej, która zaproponowała w ułatwionej formie zrozumienie i przeczytanie epopei młodym odbiorcom, a także Mickiewiczowskie Dziady. Sceny dramatyczne: tak jak były grane w Teatrze Krakowskim z dnia 31 października 1901 w wydaniu Stanisława Wyspiańskiego.

W jedne z gablot zdziwiła mnie encyklopedia, poświęcona Mickiewiczowi! Nie wiedziałam, że taka istnieje. I kto jest jej autorem, jednym z autorów – poeta, a jakże, Jarosław Marek Rymkiewicz.

I nie wiedziałam też, że Jarosław Marek Rymkiewicz, czyli poeta od zachodu słońca w Milanówku, zajmował się czymś takim, jak tworzenie kompendium wiedzy o Wieszczu! Ale też poeci różni różne rzeczy robią! Ja sama dziwię się czasem, że byłam korektorką i robiłam redakcję książki o smarach technicznych, co swoją drogą podobało mi się i było fascynujące.

I jeszcze spodobała mi się na wystawie Mickiewiczowskiej „książka o książce”, czyli Małgorzaty Komzy „Mickiewicz ilustrowany”, książka o ilustracjach do dzieł Adama Mickiewicza. Ale do niej chyba jeszcze wrócę.

Część wystawy poświęcona „Dziadom” szczególnie mnie zainteresowała, bo przypomniała mi wspaniałe przedstawienia teatralne przygotowane przez uczniów klas trzecich LO w Głubczycach w teatralnym Konkursie Mickiewiczowskim, który odbył się w grudniu ubiegłego roku i w którym byłam jurorem. Byłam zachwycona tymi spektaklami przygotowanymi przez uczniów! A czy ja może pisałam o tym już wcześniej?

Ach, te koty, te niecnoty

Zapomniałam jeszcze, że na kocim blogu Beaty-Rzeki (przypominam: http://mojkotija-beata.blogspot.com/), znalazłam też notkę o zachodzie słońca w Milanówku i o milanowieckich (milanowskich?) kotach. Przypomniałam sobie, jak jakiś czas temu, chyba to już będzie kilka lat (???!!! trudno uwierzyć!), zaczytywałam się wierszami z tej książeczki Jarosława Marka Rymkiewicza. Czytałam w kółko, jak urzeczona, zastanawiając się fenomenem tej poezji – takiej prostej, że aż naiwnej; z takimi prostymi „zwykłymi” rymami i w ogóle z rymami, lecz niewymuszonymi, czasem niemal pospolitymi, a czasem zaskakującymi; z powtarzającymi się tematami, obrazami, nawet określeniami, a ciągle w jakiś sposób zachwycającymi…

W tych wierszach przewijają się koty, jeże, ślimaki, ptaki, krzewy i cała galeria różnych postaci, począwszy od sąsiadów jakichś, autorowi tylko znanych, po sławnych muzyków. A z wierszy kocich najbardziej utkwił mi w pamięci kondukt z kotami-niecnotami, ochrzczonymi przez autora różnymi dziwnymi imionami, które to imiona oddają albo np. koci charakterek, ale też i los tych zwierząt, zgotowany im przez ludzi…

Oto kocia galeria Jarosława Marka Rymkiewicza

 

 

Zimowy pogrzeb na cmentarzu w Bolimowie

 

Za jej trumną szły koty – ale niewidzialne
Koty ułomne oraz koty parafialne

Śnieżek kładł się na grobach bez większej ochoty
Szedł niewidzialny orszak – same zmarłe koty

Zapchlony Żółtek oraz szalony kot Bończa
Z jego ramion zwisała dziurawa opończa

Kot księżej gospodyni za nim kot poety
Niewidzialnie pachniały mielone kotlety

Kot w ostrogach kot Frajszyc w żółtym kapeluszu
Kot Połowa Ogona oraz kot Bez Uszu

Niesiono garnek z kaszą i wilgotne pranie
Kto umiera ten nie wie – co po nim zostanie

Półżywy kot Nazista oraz kot garncarza
Kto umiera ten nie wie – co mu się przydarza

I nie wie kto umiera – czy się przyda Bogu
Szedł kot Skurwiel ten który sika mi na progu

Kot Utopiony w Worku kot Idź do Cholery
Niesiono niewidzialne papieskie ordery

Kot podmiejskiej kolejki stary kot Eliota
Na końcu jeśli chcecie – szła połowa kota

Koleżka naszej Psotki biały kot Półgłówek
Tu u nas każdy chciałby mieć taki pochówek