Boski Salvador Dali

Boskie bohomazy boskiego Dalego. Do „Boskiej komedii” zresztą. Tak nazwałam wystawę prac Salvadora Dalego, który przygotował serię akwareli jako ilustrację „Boskiej komedii” Dantego Alighieri. To miało być wydanie specjalne z okazji 700-lecia urodzin Dantego w 1965 roku. I tu ciekawostka! Kiedy prace Dalego zostały  publicznie zaprezentowane w Palazzo Pallavicini w Rzymie, część włoskiego społeczeństwa oburzyła się i wyraziła sprzeciw. Nie chodziło o wartość artystyczną prac Dalego, bo te zostały uznane za genialne, ale o fakt, że zilustrowanie dzieła największego włoskiego poety powierzono nie rodowitemu Włochowi, lecz artyście pochodzenia hiszpańskiego!

Na szczęście Dali tworzył dalej, skończył swoją pracę i w ten sposób powstała kolekcja, która była własnością różnych osób lub instytucji.  Przedostatnią właścicielką kolekcji była Marina Vlady, żona Władimira Wysockiego, od której dzieła zostały kupione przez gruzińską rodzinę Kasauri, która od lat gromadzi prace wybitnych artystów i których kolekcja liczy ponad 2300 dzieł, wśród nich zaś 1300 to dzieła właśnie słynnego Salvadora.

Wystawę w Muzeum w Sosnowcu obowiązywał całkowity zakaz fotografowania! Trochę szkoda. Ale jeśli ktoś chce obejrzeć te prace, to można je spokojnie znaleźć w internecie. Ale przed wejściem na wystawę stał wielki plakat, a na półpiętrze Muzeum w Sosnowcu przepiękne można obejrzeć przepiękne witraże-okna. Więc chociaż tutaj kilka pamiątkowych fotografii.

Napisałam na początku „boskie bohomazy”, ale – z podkreśleniem boskie. Bo w tych przedziwnych postaciach, przedziwnych krajobrazach i przedziwnych plątaninach linii przedstawionych na pracach Dalego – odczuwało się, widziało, czuło wielkość autora, jego – co tu dużo gadać – po prostu geniusz. Ja w każdym razie byłam zachwycona.

na tle dalego

na tle witraży

witraż okno

witraże

Gioconda Dalego

Jakiś czas temu zachwycił mnie obraz Dalego z 1948 r. „Portret pani Mary Sigall”. Mogę godzinami patrzeć na ten obraz, na nieodkrytą dla mnie tajemnicę twarzy Mary Sigall, jej nieodgadnione oczy, jej tajemniczy uśmiech. Patrzę na ten obraz w całości, patrzę na każdy detal. Uwiódł mnie, zaczarował.
Nie ukrywam, starałam się dowiedzieć, kim była ta piękna kobieta w czerwieni, ale w przepastnych zasobach internetu nie udało mi się niczego znaleźć, oprócz jednego zdania na jakiejś angielskiej stronie, które w zasadzie też było pytaniem o to, kim ona jest – może żoną malarza Josefa Sigalla, Polaka zresztą, czy też jakimś holywoodzkim mecenasem, jeśli dobrze zrozumiałam tłumaczenie. Może trzeba jednak poszukać w tradycyjnych źródłach, czyli w książkach i czasopismach… A może ktoś wie?…
Z tego uwiedzenia przez obraz napisałam wiersz.

Gioconda Dalego

Ja Giocondą jestem Dalego
To egzaltacja? profanacja?
W tym porównaniu nie ma nic złego
To tylko boskim Salwadorem
zwykła po prostu fascynacja

Patrzycie na mnie zazdrośnicy
Mam uśmiech taki tajemniczy
który zachwyca
kpi prowokuje zarozumiały
dumy pełen i boskiej niemal chwały
i hieratyczny i ironiczny
wyzywający wręcz sataniczny

Patrzycie na nagie me ramiona
Czuję się taka obnażona
bezbronna wonna
donna madonna
cała w kwiatach
w listkach roślinkach w gałązkach
w jasnych promieniach i wiatru wstążkach

Za mną morza przestworza
góry i chmury
pustyni welury
anioły grają drugie skrzypce
przy mnie tło zaledwie tli się w dali

Taką mnie namalował Dali

Jakaż zabawna sytuacja
oto widnieję tu przed wami –
ja Mona Liza wdzięk powab gracja
Chcę parsknąć prychnąć zachichotać
i ledwie skrywam rozbawienie
Umykam w cienie i półcienie
chowam się w sukni mej czerwienie
i czar sekretny swój roztaczam
Piękna się łatwo nie wybacza

Oto i stoję tu przed wami
taka realna nierealna
kobieta dziecko kobieta anioł
kobieta demon i femme fatalna
raz czarodziejka raz czarownica
raz wzbudzam niechęć a raz zachwycam

czy pamiętacie czy pamiętam
kobiety chciały mistrza ręką
dekolt mi zakryć z atłasu szalem
mężczyźni – oni chcą szal ten zerwać
i ciało me odsłaniać dalej

Taką mnie namalował Dali

Z zagadką Sfinksa w ust kącikach
i rozbrykaną iskrą w oku
tą samą co przed pięciu laty
tą samą co i w zeszłym roku
Lecz jestem sama spójrzcie
nie ma nikogo wokół

I lat mi wcale
nie ubywa
ale
czy jestem dziś szczęśliwa

Jestem
choć nie ma mnie od dawna
choć tyle wiem o świecie
to wam zazdroszczę
to wy żyjecie
lecz nie mam żalu
przecież
przecież
też kiedyś byłam na tym balu

I z tej tu zimnej olejnej oddali
ja marzę czasem
żeby zachłysnąć się oddechem
zanurzyć się w powietrza fali

Lecz mogę tylko na was patrzeć

Taką mnie namalował Dali