A to jest miasto – niebo ogrodzone murami

 

Za chwilę zacznie się wernisaż. To ostatnia wystawa organizowana przez Związku Polskich Artystów Plastyków Polska Sztuka Użytkowa w Opolu, zamykająca cykl wystaw pod wspólnym hasłem Stacja – Opole Główne. Dzisiaj ta prezentacja malarstwa gromadzi prace pod hasłem: „A to jest miasto – niebo ogrodzone murami”. O ile się nie mylę, jest to cytat z wiersza Tadeusza Soroczyńskiego.  Wernisaż uświetni prezentacja wierszy w wykonaniu autorów. Na wcześniejszych wernisażach nie byłam, a do tego jestem zaproszona, czytać będę i ja wiersz „miejski”. Myślę, że będzie to „Miasto czuwa”, jeden z wierszy z „Czarnej aureoli”.

Wernisaż będzie dziś, 07.11.2017 godz. 18:00 – na Dworcu Głównym PKP w Opolu, a potem wystawę można będzie oglądać do 30.11.2017.

 

Miasto czuwa od wczoraj na YouTube

 

Oczywiście „Miasto czuwa” to tytuł wiersza.  Wiersz został przeze mnie napisany i przeze mnie jest czytany. Czytanie odbyło się dość dawno, choć nie pamiętam kiedy. Zapisanie czytania odbyło się przy użyciu mojego laptopa, ale nie wiem, w jaki sposób!… Filmik czy nagranie raczej, bo co to za filmik, znalazłam wśród starych plików, a dzięki pomocy pewnego młodego człowieka, bardziej obeznanego w internetach i yuotubach, wczoraj znalazł się w przepastnych i bezgranicznych zasobach obydwu wymienionych. To moje pierwsze dzieło na You Tube, więc bardzo się ciesze z tego w gruncie dość amatorskiego debiutu, ale może nie najgorszego!

Teraz mogę zapraszać nie tylko do czytania, ale też do słuchania poezji. To fajne. Więc zapraszam. „Miasto czuwa” właśnie tu: https://www.youtube.com/watch?v=AtEw_6T7Hik

„Miasto czuwa” pochodzi z tomiku „Czarna aureola” z 2009 roku, wydanego w Wydawnictwie Mamiko z Nowej Rudy.

 

 

Dodaj komentarz

Zapisz

Dziewczyna z zapałkami

W internecie znalazłam dużo pozytywnych, żeby nie powiedzieć pełnych zachwytu, opinii o książce Anny Janko „Dziewczyna z zapałkami”. Więc ją pożyczyłam i przeczytałam. Rzeczywiście, czytało ja się bardzo dobrze, lekko, wciągała, podobała mi się. A jednak gdzieś tam pod skórą czułam, że tak do końca nie przemawia do mnie, choć właściwie nie wiem o co mi chodzi.

Ale zachwycił mnie fragment tej powieści, który opisuje las. Jest tak niesamowicie sugestywny, przenikający, tak działa…

W ciemności nie widać pojedynczych drzew, ale czuje się potężny magnetyzm lasu. Czuje się, jak ten olbrzym wstrzymuje swój ciężki oddech, jak ten oddech gęstnieje, zawiesza się coraz wyżej, by po chwili opaść szerokim poszumem gdzieś w głębi. Życie zbiorowe drzew, we dnie oczywiste i przyjazne, nocą staje się obcym rytuałem. Las pije noc jakoś zwierzęco, strasznie, potężnie, jednocześnie jest boleśnie nadczuły, nadwrażliwy, zdaje się reagować na każdy najcichszy dźwięk, na trzask gałązki, dreszcz poszycia pełnego śpiących stworzeń, krzyknięcie przebudzonego ptaka. Jakby był przestraszony sam sobą, zdziwiony, że jest tym, czym jest, że ta niepojęta ilość istnień – od jednokomórkowych po wielozłożone, od pleśni i grzybów w ziemi przez bijące serduszka jeży i ptaków, śpiące czujnie ciepłe ciała saren i zajęcy, po sosny i świerki, których czubki rysują chaotyczne wykresy w chmurach – że to wszystko jest właśnie nim, lasem.

 

Podobny opis skojarzył mi się z opisami nocy w dżungli Beaty Pawlikowskiej.  I taką noc chciałam też pokazać w moim wierszu „Miasto czuwa”. Ta prawdziwa noc, przeciwstawiona nocy w mieście, to miała być taka pra-dawna, pra-ziemska, pra-puszczańska, pra-jaskiniowa, pra-wieczna noc, w której człowiek przestaje być panem świata, jest małym, kruchym i niepewnym, jest bezbronnym i w sumie dość słabym elementem Natury, Wszechświata, może nawet Kosmosu. Czy mi się to udało? Nie wiem.

 

Miasto czuwa

 

Miasto nigdy nie zazna prawdziwej nocy

takiej jaką zna dzika dżungla i bezkresna pustynia

 

Nie pozna prawdziwej czerni

w której duchy nocy podchodzą tak blisko

że połykają nasz oddech

tamują w żyłach krew

 

w takiej czerni nawet Ziemia nie daje oparcia

bo prawdziwa noc jest aktem niejawnym jest niedotykalna

ze złowieszczymi szeptami i podszeptami

i cała w piątych wymiarach

w niewyczuwalnie obecnych drgających superstrunach

 

Miasto nigdy nie zazna prawdziwej nocy

bo nigdy naprawdę nie zasypia

świecą mu w oczy neony uliczne lampy

jego sny układają błyskotliwe witryny

w rytm oddechu miesza się przeraźliwe wycie syren

a pod skórą wciąż szumią pulsują

prześcigające się pociągi metra

 

A kiedy na okamgnienie wszystko

gaśnie ucicha zastyga

wybucha w nas sekundowa panika

w naszych sercach i umysłach

to może być tylko koniec świata

 

…  i już oddychamy z ulgą

że to tylko sen