„Piosenki na zadany temat” i Bartosz Sadliński

„Piosenki na zadany temat” to świeżo wydana książka poetycka Bartosza Sadlińskiego. Świeża, bo świat ujrzała miesiąc temu, we wrześniu 2013 roku, więc książka całkiem „nowa”. Można ją też nazwać w pewnym sensie debiutem prudnickiego poety, bo to jego pierwszy indywidualny tomik.

I tzw. niniejszym zapraszam na spotkanie z Bartoszem, które będzie promowało tę jego najnowszą książkę! W imieniu autora i swoim, i w imieniu Wydawnictwa RB (czyli moim), które ten tomik wydało! To z pewnością będzie ciekawe spotkanie, ciekawa rozmowa!

A kiedy i gdzie – już piszę: Księgarnia Niebieski Kredens w Opolu, ul. Książąt Opolskich 1-3/1 w środę, 6. listopada 2013 r., godz. 19.00.

Przybywajcie, słuchajcie, pytajcie, rozmawiajcie – o literaturze, poezji, sztuce, radości czytania i bycia z książkami i wśród książek. Czy jest coś cenniejszego?!

I jeszcze słów kilka o Bartoszu Sadlińskim. Urodził się w 1986 r. w Prudniku. Wcześniej wydał tomik „Zbrodnia Ikara”, będący częścią wspólnej z Maciejem Dobrzańskim książki pt. „Nomen omen” z 2009 roku. Studiował kulturoznawstwo i nauki o rodzinie na Uniwersytecie Opolskim oraz socjologię na Politechnice Śląskiej.  Wydał także opracowanie „Ziemia prudnicka wierszem. Motywy lokalne w twórczości Danieli Długosz-Pency, Edmunda Działoszyńskiego, Edwarda Sztonyka i Zofii Kulig” (2011). Publikował w antologiach m. in. „Dowody na siebie” (2010), „Ilu przyjaciół pozostało w wierszach” (2010), „Rozmiary słów” (2012). Jego wiersze można znaleźć na www.sadlinski.blogspot.com.  Zajmował się animacją kultury w środowisku literackim Prudnika, organizował tam wiele wieczorów autorskich licznych poetów i pisarzy. Aktualnie jest dziennikarzem „Tygodnika Prudnickiego”. Tomik „Piosenki na zadany temat” zawiera teksty z lat 2010–2012.

O jego wierszach z tomu „Piosenki na zadany temat” tak napisał Roman Rzucidło:

Czasami spojrzenie wstecz pozwala dostrzec to, co umyka przy ciągłej gonitwie do przodu. Bartosz Sadliński w swoich „Piosenkach na zadany temat” idzie drogą zupełnie inną niż dobrze znane szlaki, które od dwudziestu lat wydeptuje nowa poezja. I nie chodzi nawet o to, że mamy tu do czynienia z interesującą propozycją odnowienia poezji rymowanej, albowiem klasyczny z pozoru kostium tych wierszy mieści w sobie całą gamę obrazów i wewnętrznych zmagań podmiotu, zajętego szukaniem egzystencjalnej równowagi w świecie pełnym ruchu i zmian.

(…) Zasady gry są bowiem niestałe, a człowiek w swej potrzebie stabilizacji, szukania mocnego oparcia, zmuszony jest do działania. I tu z odsieczą przychodzi wiara, spójny system wartości, pozwalający zbudować duchowe fundamenty. Wznoszenie ich to podstawa w świecie. Polecam tę książkę wszystkim, którzy sądzą, że w poezji wszystko już było, stanowi bowiem niespotykany przykład połączenia osobistego, świeżego stylu z solidnym opanowaniem klasycznego warsztatu.

A Bartek tak napisał „niebieskim” losie poetów:

Niebo dla poetów

Markowi Koprowskiemu

Jakie jest niebo dla poetów?

Z pewnością – własne i bez słów.

Wreszcie żyć można tylko z przeczuć,

zaniechać wiary w święty gust.

 

Tak, to już tutaj. Gra skończona.

I nic już więcej, tylko raj.

Każda odpowiedź tu gotowa,

lecz nie ma pytań, tak jak tam.

 

Dotrwałeś dzielnie. Chcesz, to ciesz się.

Nic już nie musisz, tylko żyć.

Bóg Cię polubił już na wstępie,

a dusze – zresztą – razem z nim.

 

Piekło jest puste. A więc jednak!

Ot, zapadnięty w sobie jar.

Drugiego lochu wszak nie trzeba

po niespokojnych ziemskich snach.

 

 

Rzecz o wariowaniu

Niedawno napisałam przy okazji przebywania z dala od domu, że chyba zaczynam wariować.

To wariowanie przypomniało mi jeden z tematów rozmów, które odbywają się w księgarni-kawiarni Tarabuk w Warszawie. Tamże bowiem  mniej więcej co dwa tygodnie odbywają się Sokrates Cafe. Sokrates Cafe czyli niezobowiązujące otwarte spotkania dyskusyjne. Zbiera się kilka osób i przy kawce prowadzą sobie niezobowiązujące rozmówki filozoficzne albo …filozofujące.

Temat na każdym spotkaniu wybierany jest demokratycznie spośród tematów-pytań zgłoszonych przez tych, którzy przyszli. I jest to zazwyczaj temat, pytanie, które jest ważne dla nas, ludzi, a przede wszystkim – na taki temat nie można znaleźć odpowiedzi w Wikipedii!

Nic dziwnego więc, że niektóre problemy-pytania z Sokrates Cafe  brzmią dziwnie, jednak wszystkie dotyczą spraw w taki czy inny sposób, w mniejszym lub większym stopniu ważnych dla każdego. Przecież różne dziwne czy zadziwiające pytania stawiamy sobie czasem albo wątpliwości mamy czasem. Albo w jakichś nietypowych okolicznościach, albo wypływają przy okazji innych tematów, albo też wyłaniają się nie wiadomo skąd, z jakichś niebytów…

Jak piszą o spotkaniach organizatorzy: „głosowaniu podlega tylko temat, natomiast nie oczekujemy ustalenia uzgodnionej i wiążącej dla wszystkich odpowiedzi czy konkluzji.
Raczej chodzi o pogłębienie rozumienia czegoś, co na początku dyskusji rozumiemy mniej (a najlepiej wcale). Nie chodzi nam o spór światopoglądowy ani uzyskanie satysfakcji z tego, że wygraliśmy w dyskusji czy też, że udało się nam kogoś przekonać. Liczymy po prostu, że jeżeli uczciwie przedstawimy swój sposób myślenia i skonfrontujemy go ze sposobem myślenia innego, to może trochę zmądrzejemy. Może dziś ja zmądrzeję dzięki Tobie, a może Ty dzięki mnie. A może tylko uznamy, że nie byliśmy tacy mądrzy jak nam się wydawało. Albo tacy niemądrzy;).”

Bardzo podoba mi się to: będziemy mądrzejsi albo nie będziemy mądrzejsi; uznamy, że byliśmy mądrzy albo że byliśmy niemądrzy; uznamy, że nie byliśmy aż tacy mądrzy albo aż tacy niemądrzy. Sądzę, że dzisiaj nie możemy być pewni swojej mądrości, wiedzy, erudycji. Wiedza jest rozległa, wydarzeń dzieje się multum, informacji przychodzą do nas miliony. A do tego dochodzi szybkość tego wszystkiego – wiedza poszerza się, a przede wszystkim pogłębia, dzieli na wąskie dziedziny niesamowicie szybko, wydarzenia dzieją się błyskawicznie jedno za drugim, a właściwie jednocześnie, no i informacje bombardują nas setkami i tysiącami „niusów”, jak deszcz kroplami wody. Czy jesteśmy w stanie to wszystko przyjąć, przetworzyć, przeanalizować, spamiętać, ocenić, skatalogować? Chyba nie. Pozostaje nam wybiórczość.

A wracając do rozmów w Sokrates Cafe, to niektóre są rzeczywiście …odlotowe! Wybrane przykłady: Czy można nie robić niczego ważnego? Co sprawia, że jesteśmy sobą? Czy warto starać się o doskonałość? Czy uzależnienie może być przyjazne dla uzależnionego? Czy jesteśmy skazani na budowanie zamków na piasku? Być zakorzenionym czy podróżować?

A spotkanie 30 lipca tego roku miało temat właśnie taki: Dlaczego ludzie wariują i jak sobie z tym ich stanem radzić?

Co Wy na to? Więc przytaczam prawie w całości opis tej dyskusji, w której chciałabym wziąć udział, jak też i w innych (tylko musiałabym pojechać do Warszawy…):

„Polski czasownik „wariować” i związana z nim rodzina wyrazów wywodzą się od łacińskiego vario, variare czyli zmieniać (się). Ludzie zmieniają się i nie ma w tym nic dziwnego, tylko nieliczne zmiany nazywamy wariactwem. Słowo to przychodzi na myśl głównie wtedy, gdy ktoś, kogo, mogłoby się zdawać, dobrze znamy, zaczyna zachowywać się w sposób odbiegający od tego, do czego nas przyzwyczaił i przez to niezrozumiały.

Używając tego określenia niekoniecznie chcemy więc powiedzieć, że osoba ta jest chora psychicznie, próbujemy raczej wyrazić nieumiejętność wytłumaczenia motywów jej postępowania. Pytanie o przyczyny takiego „wariactwa” jest więc w gruncie rzeczy pytaniem o to, dlaczego ludzie zmieniają się w sposób tak diametralny, że ich bliscy (a czasem i oni sami) nie są w stanie zrozumieć zaistniałej zmiany.

Wielokrotnie w historii łatkę wariata przypinano tym, którzy sprzeciwiając się obowiązującym poglądom, myśląc inaczej niż wszyscy, okazywali się prekursorami zmian popychających świat do przodu. Jednak gdzie leży granica między geniuszem a utratą kontaktu z rzeczywistością i zamknięciem w swoim urojonym świecie?”

No i to z tą Wikipedią też bardzo mi się podoba 🙂