Jesienne kolory

Jesienne kolory we mnie i na świecie. Piękne są i nietypowe. Chodzę sobie po chodnikach, po trawnikach i zbieram te liście, które przyciągają mój wzrok kolorami. Tylko przyroda potrafi tak wymyślać, tak mieszać, miksować i …czarować. I te kolory są takie wykwintne, wyrafinowane, w pewien sposób dystyngowane. I myślę sobie, że kolory lata, choć takie przebogate, szalone to są – w porównaniu z tymi jesiennymi – wulgarne, trywialne, grubiańskie.

Może jestem niesprawiedliwa, może to zbyt mocne słowa. Kolory wszystkie są piękne, ale jakiś sentyment do tych jesiennych mam największy, i to pewnie dlatego tak się znęcam nad barwami lata. To już nie będę…

A tymczasem jesiennie za oknem, w parkach, ogrodach, w sercach i myślach, w wierszach i obrazach…

Tak więc nadeszła i panuje „Baronowa Późna Jesień”. To tytuł [w którym jestem od dawna zakochana], piękny tytuł książki Miłki Malzahn.

Jesienne kolory w Zielonej Gęsi

 

Od razu uprzedzam, że oczywiście nie w tej Zielonej Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, nie! Nie w Teatrzyku Zielona Gęś genialnego poety, nie!

Moja jesień z cudownymi jesiennymi kolorami to Zielona Gęś opolska, znajduje się przy ul. 1. Maja i jest …kwiaciarnią. To jedna z tych magicznych kwiaciarni, można w nich się zatrzymać i oglądać różne cudeńka nie tylko kwiatowe, ale i – najogólniej i najszerzej je nazywając – bibelotowe. Kiedy jestem w takiej kwiaciarni to prawie wszystko chciałabym mieć, prawie wszystko wziąć z sobą, a właściwie to …nawet tutaj zamieszkać!

Teraz jesień, więc przed kwiaciarnią wystawa jesienna. Jesienne kształty, kolory, kosze, dynie, patyki.

Cudowności.

Idźcie i patrzcie, idźcie i oglądajcie!