Tadeusz Różewicz, poeta

Zmarł wielki poeta. Tadeusz Różewicz, poeta. Jemu poświęcony jest słynny wiersz Czesława Miłosza „Do Tadeusza Różewicza, poety”, który powstał w 1948 roku, w rok po ukazaniu się „Niepokoju”, debiutanckiego tomiku Tadeusza Różewicza z 1947.

A więc dwaj wielcy poeci. Nie będę komentować ich dość zawiłych poetyckich rozmów, przekomarzań czy polemik, czy też dokonywać jakichś interpretacji czy analiz.

Wiersz sam w sobie jest piękny; spójrzcie choćby na „wielopiętrowy gmach łubinu”…

Czesław Miłosz

Do Tadeusza Różewicza, poety

Zgodne w radości są wszystkie instrumenty,

Kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi.

Czterysta rzek błękitnych pracowało

Na jego narodziny i jedwabnik

Dla niego snuł błyszczące swoje gniazda.

Korsarskie skrzydło muchy, pysk motyla

Uformowały się z myślą o nim

I wielopiętrowy gmach łubinu

Jemu rozjaśniał noc na skraju pola.

Więc się radują wszystkie instrumenty

Zamknięte w pudłach i dzbanach zieleni,

Czekając, aby dotknął i aby zabrzmiały.

 

Chwała stronie świata, która wydaje poetę!

Wieść o tym biegnie po wodach przybrzeżnych,

Gdzie na tafli we mgłach śpiąc pływają mewy

I dalej, tam, gdzie wznoszą się i opadają okręty.

Wieść o tym biegnie pod górskim księżycem

I ukazuje poetę za stołem

W zimnym pokoju, w mało znanym mieście,

Kiedy zegar na wieży wybija godzinę.

 

On ma dom w igle sosny, w krzyku sarny,

W eksplozji gwiazd i wnętrzu ludzkiej dłoni.

Zegar nie mierzy jego pieśni. Echo

Jak w środku muszli starożytność morza

Nigdy nie milknie. On trwa. I potężny

Jest jego szept wspierający ludzi.

Szczęśliwy naród, który ma poetę

I w trudach swoich nie kroczy w milczeniu.

 

Tylko retorzy nie lubią poety,

Siedząc na szklanych krzesłach rozwijają

Długie rulony, metry szlachetności.

A naokoło huczy śmiech poety

I jego życie niemające kresu.

 

Gniewni są. Wiedzą, że ich krzesła pękną

A w miejscu, gdzie siedzieli, nie wyrośnie

Ani źdźbło trawy.

Krąg spalonej siarki,

Rudy, jałowy pył mrówka ominie.

Washington  D. C., 1948

Dodaj komentarz