Proza poetycka Zbigniewa Herberta

Od czasu do czasu sięgam po wiersze Zbigniewa Herberta, ale chyba najbardziej lubię jego prozę poetycką. Daje tam popis – jeśli tak można to nazwać – swojej wielkiej wyobraźni, opisuje świat niesamowitymi i oryginalnymi skojarzeniami, określeniami, jakie „umyślić” może tylko poetycka wyobraźnia właśnie. I mimo iż opisy są takie poetycko-odlotowe, to jednak w jakiś niesamowicie konkretny i realny sposób oddają rzeczywistość.

Dziś natrafiłam na prozę pod tytułem „Wojna”. O wojnie, tej okrutnej, „normalnej” czy „realnej” wojnie, która niesie zniszczenie i śmierć. Nawet jeśli w wojnie jedna strona wygrywa, a druga przegrywa, to przecież żadna strona nie wygrywa i obie przegrywają. Oczywiście w takim ludzkim, humanistycznym pojęciu. Bo jeśli patrzeć na liczbę pojmanych/utraconych jeńców albo powierzchnię zdobytych/utraconych ziem, to może wtedy można mówić o jakiejś wygranej/przegranej.

Ale w taki sposób o wojnie myśleć może tylko cesarz, okrutny wódz-tyran, który dba tylko o własne wymyślone cele, nie liczący się z innymi, który tworząc jakiś własny wyimaginowany obraz, zniewala swoich poddanych. I ci poddani, ten biedny naród, wierzy. To taki cesarz z innej prozy poetyckiej Zbigniewa Herbarta z tego samego tomu, zatytułowanej „Cesarz”.

Czytajmy poetyckie prozy Zbigniewa Herberta.