Pocztówka z jesieni

„Pocztówka z bajki” to mój pierwszy tom wierszy. Stary, stary, jakiż on stary… 🙂 Ukazał się na świecie z latach 80. ubiegłego stulecia…. czyli jakieś 100 lat temu… Nikt go nie pamięta, nikt go nie czyta, nikt nie ogląda. Oglądać tomik można choćby ze względu na ładną okładkę, której autorem jest Andrzej Sznejweis, znany opolski plastyk, grafik, artysta.

Rzec można – książka odeszła w zapomnienie…

Ale kiedy taka książka dostaje się w ręce takiej osoby, która poezję nie tyle czyta, co odczytuje, a odczytuje oznacza: czuje, rozumie, przenika, odczuwa – to nagle okazuje się, że wiersze ze starego tomu odżywają, pulsują, odradzają się, niemal zmartwychwstają…. I taki zbiór wierszy staje się obiektem godnym zrecenzowania, opowiedzenia o nim sobie i innym!….

A potem, a wtedy autorka tego tomiku dostaje informację, że opowieść o jej książce, o której niemalże sama zapomniała, znalazła się na pewnym blogu o książkach i że… czyta się tę opowieść z zapartym tchem!

Na portalu PrzeczytaneNapisane, prowadzonym przez Kingę Młynarską, właściwie wszystkie recenzje, eseje, szkice literackie czyta się z zapartym tchem! A jest ich ponad 1000! Każdy z tych tekstów czyta się jak odrębne opowiadanie, jak nowelkę z własnym światem, bohaterem bądź bohaterami, z własną akcją, a właściwie z całą „trójką” – czas i miejsce akcje + czas fabuły! Zresztą, sprawdźcie sami, czy mam rację czy nie 🙂

A tutaj mała dokumentacja fotograficzna tego, o czym powyżej opowiadam, no i oczywiście sama recenzja 🙂

https://dajprzeczytac.blogspot.com/2023/10/pocztowka-z-bajki-renata-blicharz.html

„Pocztówka z bajki” to właściwie cztery liryczne widokówki. Bo właśnie na tyle części swoją książkę podzieliła Renata Blicharz.

„Kleptomania” otwiera ten zbiór. Kto i co będzie kradł? Renata Blicharz, co podkreślałam już wielokrotnie, to autorka przewrotna, a więc takie typowe pytania to nie pod tym adresem. Tu należałoby nieco odwrócić schemat i zapytać: kto i z czego jest okradany?

I szybko odnajdziemy odpowiedź. Co prawda kobiecy podmiot przyznaje: „jestem kleptomanką chwil / zdziwień i zachwyceni”, ale to wcale nie ona tu kradnie. Wszystkiemu winien jest czas! To on pozbawia urody, możliwości, pamięci, radości życia. Odkryjemy to w puencie wiersza. To jest bodaj ulubione miejsce Renaty Blicharz, gdzie lubi zaskoczyć czytelnika.

W tej części podmiot zaufa czytelnikowi na tyle, że zwierzy się z najbardziej dojmujących spraw. I znów to wprowadzająca elementy zadziwienia puenta będzie momentem zwrotnym wiersza. Zobaczmy to w „Jestem”:

Boli mnie cały świat

ze szczęścia

Boli mnie cały świat

z rozpaczy

łzy mają gorzki smak

Nie płaczę.

Ostatni wers wprowadza już zupełnie nieoczekiwane rozwiązania. Sprawia, że tracimy pewność, czy osobą mówiącą jest nadal ta sama kobieta, a może przemawia do nas już ktoś inny? Ktoś, kto ma obszerną wiedzę o świecie, ale pozbawiony jest jednocześnie pewnych zdolności?

Nie jest łatwo funkcjonować, gdy jedynie trzeba udawać, że się „żyje”. Kobieta w tej części pragnie… czuć. Modli się do „światka przydrożnego” m.in. o dar tęsknoty. Jest zrezygnowana, przytłoczona. Właściwie to nieustannie toczy walkę. I w zasadzie to znów ten czas jest źródłem wszystkiego. Podstępnie zabiera to, co ważne i bliskie, pozostawiając siebie samego w nadmiarze. Jednak to, co wydaje się najbardziej dramatycznym położeniem podmiotu jest wyznanie:

„co roku wszystko się zmienia

co roku nic się nie zmienia”.

Domyślamy się, po wymownej nazwie drugiej części, że w „Wyroku” tego lirycznego napięcia będzie jeszcze więcej. To jeszcze bardziej kobiecy podmiot się uzewnętrznia. Dostrzegamy też pewną zmianę – pojawia się nuta nadziei. Ale nie na długo, bo rzeczywistość wdziera się brutalnie w intymny świat jej pragnień.

O czym śni samotna kobieta? O miłości. I boleśnie się zawodzi. Jak mocno. Tak, że konstatuje:

„z miłości nie można umrzeć,

z miłości można –

umierać”.

W „Niepogłaskaniu”  kobieta ogląda świat przez pryzmat swoich pragnień i wszystko kojarzy jej się z tematami ślubnymi. Dostrzega wszechobecne panny młode – to „pawiki”, to „zima” w swojej śnieżnobiałej sukni.

I można pomyśleć, że gdy podmiot spełni największe marzenie to wreszcie przyjdzie upragnione szczęście. Małżeństwo jednak nie zaspokoiło wszystkich potrzeb – nadal serce ma „niepogłaskane”. Blicharz z czułością pisze o rozterkach sercowych swojej bohaterki. Zwraca uwagę na dojmujący ból wielu osób w związkach – na samotność, pomimo bycia razem.

Mimo pewnego ciężaru treści, ta poezja nie przygniata. A to za sprawą dystansu i subtelnego humoru. Podmiot jest w stanie autoironią zaklinać rzeczywistość.

Całość zamykają „Zamki z piasku”. Ostatnia poetycka pocztówka. I tu znów tematem przewodnim jest przeciąganie liny między pragnieniami a codziennością. Na strunach wrażliwości kobiecego podmiotu nieodmiennie gra upływający bezlitośnie czas.

„Pocztówka z bajki”, jak już zauważamy, to dość przewrotny tytuł. To, rzecz jasna, sroga baśń, w której to co złe przybiera ludzką postać. Jednak bohaterka wierszy, niczym Czerwony Kapturek, wydostaje się z brzucha wilka.

Renata Blicharz tym zbiorem wyciąga dłoń do kobiet, które ciągle szukają spełnienia, ale życie przynosi im różne niespodzianki. Te wiersze mówią, że nikt nie jest sam ze swoimi bolączkami, że jest ktoś, po drugiej stronie wiersza, kto rozumie. I że nigdy nie wiadomo, kiedy zakorzeniony w nas Kopciuszek przeobrazi się w Księżniczkę Królową (życia). Warunek wydaje się jeden – trzeba okiełznać… ten uparty czas.

Szkic poetycki

 

Niedawno jeszcze, pod koniec stycznia życzyłam wszystkim, a także sobie, oczywiście, by w roku bieżącym wszystko było nam jasne i proste, proste jak równiutkie tory, ginące przed nami gdzieś w dali bez zakrętów i meandrów. A tymczasem na początku lutego, jakieś dwa tygodnie temu, mój jasny, prosty tor nagle ni stąd ni zowąd tak zboczył, taką pętelkę mi fiknął, takiego rollercoastera wywinął, że uwierzyć nie mogę… Ale wyfiknięcie z wywinięciem już się kończy i wszystko wraca do normalności, czyli wszystko wraca na …normalne tory.

Poniższy wiersz, czy też szkic do wiersza, napisałam chyba „ku pokrzepieniu”…

 

 

Powroty po przewrotach. Szkic poetycki

                                                           Reni, Grani

 

Są takie chwile kiedy wielbię
Jego niesłyszalny głos
niewyczuwalny palec
 
Kiedy wchodzę na martwą ścieżkę
której nie rozumiem
– podziwiam Go
 
Gdy w bezdusznej bryle dnia
brak tchu moim myślom
– wychwalam Jego zamiłowanie
do gierek układanek niespodzianek
 
Życie przewraca się wywraca
wokół własnej osi
niczym wyrafinowana tancerka go-go
 
Najbardziej podziwiam Go po deszczu
bo całe niebo spada na ziemię
i cała niebieska obietnica
kładzie mi się u stóp
 
a najmniejszy obłok może być znakiem
kiedy patrzy na mnie
z każdej kałuży pod stopą