Spotkałam taki obrazek na wszędobylskim Facebooku. I tak mi się spodobał, że postanowiłam pokazać go, przekazać dalej. No i zastosować w życiu. Zastosować jeszcze bardziej, niż robię to dotychczas, bo muszę powiedzieć, że w zasadzie ja tak właśnie robię. Może czasem nie udaje mi się stuprocentowo, przecież istnieją różne okoliczności zewnętrzne, opory wewnętrzne, różne niuanse; przecież nie jestem z betonu i wiem, że są sytuacje, kiedy nie można czegoś chcieć, o czymś mówić czy czegoś robić, czy też o coś prosić. Ale najogólniej rzecz ujmując, to tak się staram postępować, jak w tych przykazaniach poniżej, bo wtedy łatwiej jest i mnie, i komuś.
Poza tym, jeśli coś robisz lub czegoś nie robisz, to musisz wiedzieć, że podejmujesz decyzję i potem musisz też przyjąć jej konsekwencje. Zaniechanie też jest decyzją. A potem… na nic się zdają „płacz i zgrzytanie zębów”…
Poza tym, to jest tu też coś, co przypomina najprostsze zasady asertywności. Jak np. taka podwójna: Możesz o wszystko prosić, ale możesz nic nie dostać. Możesz być o wszystko proszony, ale nie musisz niczego dawać.
Ponieważ: Nikt nie ma obowiązku niczego ci dawać. Ty nie masz obowiązku niczego dawać komuś.
To nie jest łatwe, jedno i drugie. W pierwszym przypadku trudno jest czasem pogodzić nam się z odmową. W drugim – brak nam czasem odwagi, by odmówić komuś. Czasem nie pomagają wyjaśnienia, logiczne argumenty, dobre wole i dobre chęci, bywa i tak…
Tak więc nie komplikujmy sobie życia!