Gazeta Kulturalna listopad 2015

 

Nie mogę się nie pochwalić. W listopadowym numerze „Gazety Kulturalnej” znalazła się recenzja „Czarownicy w sypialni” autorstwa Ilony Słojewskiej. Jest to przedruk z portalu literackiego Przystań Literacka, gdzie ta recenzja ukazała się pierwotnie. Niemniej i tak bardzo się cieszę, że znalazło się dla niej miejsce w poczytnym, ciekawym  literackim miesięczniku.  Szkoda może trochę, że nie ma obok tekstu okładki, bo ładna jest niezaprzeczalnie i byłaby uzupełnieniem recenzji. Jednak okładkę z pracą Rafała Olbińskiego można zobaczyć na stronie internetowej „Gazety Kulturalnej”, no i gdyby ktoś się uparł (i chyba wcale nie aż tak mocno 🙂 ) to może ją znaleźć w wielu miejscach w internecie.

Jeśli ktoś nie czytał recenzji p. Słojewskiej, a chciałby ją przeczytać, podaję adres „Gazety…”. Jeśli ktoś czytał recenzję p. Słojewskiej, a chciałby ją sobie przypomnieć, też podaję adres „Gazety…”.

http://www.gazetakulturalna.zelow.pl/index.php/biezacy-numer-3

Zresztą myślę, że warto zerknąć do „Gazety Kulturalnej” bez względu na to, czy jest tam recenzja mojej książki, czy jej nie ma. Ten listopadowy numer, jak i poprzednie – wart grzechu! Grzechu czytania, oczywiście. Poezja, recenzje, obszerne artykuły, felietony, proza, wspomnienia, informacje literackie i kulturalne różnego rodzaju; do tego w większości znane nazwiska autorów tekstów. Czego trzeba więcej do szczęścia? do grzechu? Grzechu czytania, oczywiście…

Nie będę wymieniać żadnych nazwisk – oprócz jednego. Redaktorem naczelnym jest Andrzej Dębkowski i to on jest siłą sprawczą tak zwanego całego zamieszania, czyli „Gazety…”. On robi, tworzy całą gazetę, bo zajmuje się i stroną techniczną, i stroną artystyczną. A przy okazji jest też poetą, wydawcą, autorem przeróżnych tekstów literackich, prowadzi stronę internetową, prowadzi bloga, robi sto innych rzeczy, nie pamiętam…

Słodki grzech czytania…

Zatem adres bieżącego numeru „Gazety Kulturalnej” wydawanej w Zelowie jeszcze raz!

http://www.gazetakulturalna.zelow.pl/index.php/biezacy-numer-3

Galeria nieoszlifowanych snów

Ten wpis to wydarzenie spontaniczne! Jeśli tak można powiedzieć 🙂 Bo jego spontaniczność wynikła nagle i pod wpływem czytania pewnego tekstu…

Otóż tak jakby przygotowuję się do mojego spotkania autorskiego, i to  – o zgrozo – z okazji 30-lecia drogi (czyt. męki) twórczej. I przeglądam jakieś stare rzeczy. I między innymi zaczęłam czytać recenzję „Czarnej aureoli” napisaną przez Mirosława Pisarkiewicza, a zamieszczoną w zelowskiej „Gazecie Kulturalnej” z lutego 2010 roku.

Trochę czasu minęło!…  A jestem znowu zachwycona! To przepiękna, przemądra, przepoetycka recenzja! Nikt nigdy tak dogłębnie, a jednocześnie szczegółowo, a jednocześnie „ogólnie” nie opisał mojej poezji. Nie zwrócił uwagi z jednej strony na tyle różnych szczegółów, drobiazgów  ważnych dla mnie, a z drugiej strony – nie oddał całego jakby przesłania mojej poezji w taki syntetyczny, szeroki, jakby „podsumowujący”  sposób.

Oczywiście to nie tylko zasługa wierszy z tego tomu, ale także wrażliwości Mirosława Pisarkiewicza, to jasne, a do tego chęci pochylenia nad tekstami, poczytania i przełożenia na język pisany tego, co się przy czytaniu odczuwa (to też trzeba umieć!).

Tak sobie myślę.

I bardzo, bardzo panu Mirosławowi dziękuję.

I zamieszczam tę recenzję na moim blogu, bo uważam, że wszyscy powinni ją przeczytać – i ze względu na mój tomik, nie mogę zaprzeczyć. Ale też ze względu na samą recenzję, która właśnie sama w sobie jest pięknym, delikatnym, żeby nie powiedzieć finezyjnym tekstem, pełnym ciekawych spostrzeżeń, przemyśleń, pełnym poetyckich określeń, porównań, itd., itp. Choćby tytuł recenzji: Galeria nieoszlifowanych snów …

Rozpisałam się…