Tańcząca z wilkami

Chyba bardziej – osaczona przez wilki albo wilcze tematy.

Najpierw kilka lat temu zdziwiłam się, że Maria Nurowska napisała książkę o wilkach, tzn. o dziewczynie studentce, która wyjeżdża w Bieszczady, żeby poznać życie wilków. Są tam też jacyś inni studenci. No i nawiązuje się akcja – życie badaczy, życie wilków, życie badaczy i wilków. Tytuł jest „Nakarmić wilki”. Nie czytałam, a zdziwiłam się tematem, bo kojarzyłam Nurowską z dawniejszych książek z czymś zupełnie innym.

Potem ktoś mi mówi o „Filozofie i wilku”. Tez nie czytałam, ale z różnych notek redakcyjnych wnioskuję, że to może być ciekawa lektura. Wykładowca filozofii kupuje sobie małego szczeniaka wilczka, z którym się zaprzyjaźnia i z którym wszędzie „jest” – bo wilka nie można zostawić samego. Więc chodzą razem np. na wykłady, a jak są nudne to wilk wyje! Fajne, nie?

Potem nagle pożyczam w bibliotece (bo wpada mi w ręce, bo coś o niej słyszałam, bo kusi notka na okładce – nie wiem) książkę Clarissy Pinkoli Estes „Biegnąca z wilkami. Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach”. To mity, legendy, baśnie jakieś i opowiastki o kobietach, o kobiecej naturze, witalnej sile kobiet, ich instynktach, pasjach, kreatywnościach, kobiecej psychice. I to wszystko w takim świetle archetypu, archeologii, socjologii, historii, kultury itp. itd. To jest książka niby bardzo ciekawa, ale też bardzo trudna i przyznaję się – nie dałam rady, odpuściłam po kilkunastu stronach…

Ale jest jeszcze kolejne potem – otóż oglądam książki w jakimś kiosku z półką z książkami i widzę: Jodi Picoult „Pół życia”. I co czytam: że bohater jest badaczem wilków!!! No i z nimi mieszka, aż któregoś dnia muszą go zabrać do siebie jego dzieci, bo ma wypadek i wtedy zaczynają się ujawniać jakieś rodzinne tajemnice…

Tańczy ze mną wilczy temat czy mnie osacza?