Fikcja czy prawda

Cytuję mały fragment z przemówienia noblowskiego Olgi Tokarczuk, które podczytuję od czasu do czasu i znajduję ciągle coś nowego i ciekawego. Bo jest długie i porusza wiele wątków związanych z literaturą, książką, pisaniem i czytaniem. A w tym fragmencie pierwsze zdanie staje się po prostu aforyzmem, złotą myślą. Mądrością – chyba mogę tak powiedzieć. Poza tym w zdaniu tym jest też wiele poezji, metaforycznego patrzenia i czucia, a to można spotkać tak często w prozie autorki „Biegunów”.

Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy. Do przekonania trafia mi też rozróżnienie relacji wobec fabuły, której dokonał pisarz i eseista Edward Morgan Forster. Pisał on, że kiedy mówimy „Umarł mąż, a potem umarła żona” – to jest to relacja. Kiedy zaś mówimy „Umarł mąż, a potem ze smutku umarła żona” – to mamy fikcję. Każde fabularyzowanie jest przejściem od pytania – „Co było potem?” do próby jego zrozumienia opartym na naszym ludzkim doświadczeniu: „Dlaczego tak się stało?”.

Literatura zaczyna się od owego „Dlaczego?”, nawet jeśli mielibyśmy na to pytanie odpowiadać bez przerwy zwyczajnym: „Nie wiem”. Literatura stawia więc pytania, na które nie da się odpowiedzieć przy pomocy Wikipedii, wykracza bowiem poza same fakty i wydarzenia, odwołując się bezpośrednio do naszego ich doświadczania.

Literatura to fikcja czy prawda? Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu, od dawna. Myślę, że to pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Albo inaczej – jest to pytanie, na które istnieje bardzo wiele odpowiedzi. Każdy może na nie odpowiedzieć po swojemu i argumenty każdej osoby będą słuszne, prawdziwe i z pewnością potwierdzające dane stanowisko.

Ładnie pisze Olga Tokarczuk, że literatura to coś więcej, niż tekst z Wikipedii. Literatura przecież obok czy oprócz kto?co?kiedy?gdzie? odpowiada/opowiada też, a może i przede wszystkim o jak?dlaczego?po co?czemu?

Ja zawsze nazywałam literaturę kreacją, pisanie było dla mnie kreacją literacką, a nie osobistą terapią. Wiadomo, że filtrowałam przekazywane treści przez moje odczucia i osądy, przez moje doświadczenia, ale czerpałam także z doświadczeń – w szerokim rozumieniu słowa – innych osób, a przede wszystkim starałam się, by treści były uniwersalne i by mogli się w nich – na różne sposoby – odnaleźć inni ludzie, czytelnicy.

Niektórzy mówią, że mi się to udawało…