Bez tytułu

Marna ze mnie czarownica! Bo ja tu abrzę-kadabrzę, czaruję-maruję, wysyłam zimę na bieguny wszelakie, gdzie dobrze być jej powinno, pożegnania niemal uroczyste jej robię, niech sobie pójdzie, nas już zostawi, a ona nic – trochę odpuściła, dała nieco liznąć wiosennego powietrza i znowu jest, śnieży i bieli, mrozi i lodzi.

Wybrałam się dziś rano na pocztę. Kawałek tylko przeszłam, a już czerwona kurtka była biała, tak śnieg padał. I tak jakoś chłodnawo, wilgotnie, nieprzyjemnie. Pełnia zimy, trudno, w końcu to przecież luty, na ciepełko trzeba jeszcze poczekać…

No to zamiast, a raczej wbrew chłodowi i zimnu – coś gorącego. Jak serce, jak miłość, jak uczucie, jak namiętność. Chcę wrócić do wiersza bez tytułu, zaczynającego się od słów „Mówisz, że jeszcze nieraz”. No właśnie, tak trzeba o tym wierszu powiedzieć, tak „opisowo”, bo on nie ma tytułu, nie ma nazwy, nie ma imienia i nazwiska. Ale kiedy mówię, że dziś nadałabym temu tekstowi tytuł, to nie z powodu niechęci do opisowego przedstawiania wiersza. Tytuł to coś o wiele więcej niż tylko wygoda przy przywołaniu czy omawianiu wiersza. Tytuł jest integralną częścią wiersza, ale jednocześnie jest odrębną, samodzielną całością. On rozszerza „pole” wiersza, nadaje jego treści dodatkowych znaczeń, pokazuje, że w wierszu jest podwójne dno.

Nie wiem, jak mogłabym zatytułować akurat ten wiersz, więc teraz wymyślam na poczekaniu, na gorąco… np. „Miłość”. To zwykły, popularny tytuł, ale chyba i tak jest lepiej niż „x x x”. Więc może „Pożegnanie” albo „Rozmowa”  – tu już trochę lepiej, to też nic szczególnie oryginalnego, ale tu już widzimy jakąś sytuację, te tytuły już coś sugerują, prawda, już coś podpowiadają, choć dość jednostronnie, wskazując na koniec miłości. Więc zróbmy „Ona i on” – to ci tytuł, jest chyba szerszy niż poprzednie, daje więcej możliwości naszej wyobraźni; okoliczności, w których rozgrywa się „akcja” wiersza może być o wiele więcej, bo: mówi ona czy on, to wspomnienie czy strach przed przyszłością, jest jednak jakiś w tych słowach optymizm czy tylko tragizm, kiedy padają te słowa on i ona są przytuleni czy też stoją obok siebie, sztywni, znieruchomiali, nie mogący się dotknąć.

Albo polećmy jeszcze dalej: zróbmy tytuł „Bieguny” – dziwne, prawda, ale i ciekawe. Albo „Spacer” – też dziwne, niby w ogóle nie pasuje, tytuł ni z gruszki, ni z pietruszki, ale… gdy pomyśleć, to czemu nie? I tak dalej, i tak dalej. Właśnie o to mi chodzi – gdyby ten krótki wiersz o miłości zobaczyć od razu z tytułem, miałby inny wydźwięk, prawda? I chyba, tak myślę, bogatszy.

Jeden komentarz na temat “Bez tytułu”

  1. Chyba najbardziej mi pasują dwa tytuły:”Rozmowa” oraz „Ona i on”. To z tych, które Pani proponuje.
    Mi skojarzyło się słowo „Koniec”, tak po prostu. I jeszcze „Uczucie”.

    Jest coś szczególnego w tytule utworu, to prawda. To jakby jego wizytówka, zapowiedź,czasami streszczenie- coś, co może sprawić, ze nie pójdzie on w zapomnienie…

    A tak przy okazji- jak się miewa Pani osobista wena? Towarzyszy Pani czy może zimuje pod śnieżną kołderką?

    Ślę pozdrowienia- niech lecą pomiędzy płatkami białego puchu !

    Polubienie

Dodaj komentarz